BIESZCZADZKIE ANIOŁY
(wybrane wiersze)
ŁOPIENKA
Mrówce - w podzięce za Matkę Boską Łopieńską
Po rurce bieszczadzkiego dmuchawca
Który tak wygląda jakby głowę ulotną
Na chwilę zawiesił gdzieś w chmurach
Wędrują miodowe od sierpnia mrówki
Zmęczenia nie widać w rudych piechurach
W potoku woda po łemkowsku coś gada
Mowa jej niewyraźna jako ptaków krzyki
Zwłaszcza kiedy przez Bieszczady płynie
Przypomina pomarszczoną Chustę Weroniki
Ktoś zmęczony światem i życiem miastowym
Spowiada się u stóp tej górskiej świątyni
I Confiteor śpiewa pełna troski Ziemia
A pod górę wędrują zmęczeni pielgrzymi
Jest na wskroś dostojnie i uroczyście
Że aż nieśmiała siostra salamandra
Na ten czas nieszporów ornat wkłada
I przy ołtarzu sierpniową wartę czyni
I tak się to odbywa każdego wieczoru
Na chwałę ojca ducha świętego i syna
A ornat jej utkany z polnych kwiatów
Z rubinową cętką węgierskiego wina
Salamandra bowiem pragnie przebłagać
Wszystkich patronów rodem z Bieszczad
Dlatego górą ministranci z jej orszaku
Na okrągło krążą w przewiewnych komeżkach
Są wśród nich czułe ważki i koniki polne
Motyle też modlą się niezwykle żarliwie
W intencji by Bieszczady już na zawsze
Jako ten wiatr nieuchwytny pozostały wolne
Wszyscy skupieni w wielkiej podzięce
Że nad głównym ołtarzem w Łopience
Smutna Pani ze swoim Dzieciątkiem
Ponownie zdążyła uwić gniazdko święte
Na wieki już będzie boską strażniczką
To dlatego po latach znowu tu przyszła
By w Bieszczady – nawet w złych snach
Nie powróciła już nigdy Akcja Wisła
Niech biała cerkiewka w Łopience
Przez wieki trwa i za nas się modli
I niechaj od połonin do nieba płyną
Jej serdeczne bieszczadzkie prośby
BIESZCZADZKI PRZEDŚWIT
Bieszczadzkiej Pani
Pamięci Sierpniowej
Która już na zawsze
Zamieszkała w mej głowie
Wiatr mgły ulotnie
Podnosi z klęczek
Jednak to nie mgły są
Ale skrzydła anielskie
Za oknem światło
Na palcach chodzi
Jest dyskretnym
Wysłannikiem Pana
Trwa bieszczadzkie
Podniesienie słońca
Ogłaszam kolejny
Cud w Bieszczadach
ZŁOTE BANIE
Dla Marii
Po Bieszczadach ślady skośnookich jeźdźców
Jeszcze słychać galop koni niskopiennej rasy
Gdzieś w górach zdradliwie rzucone lusterka
Spojrzysz za siebie jesteś wzięta w jasyr
Do zakochania każdy dzień w Bieszczadach
A każda cerkiew miłością nabrzmiała bania
Czuła jaskółka lasom rozczesuje włosy
I każdy dzień tutaj krokiem do kochania
Nie próbuj zatrzymać w biegu tej miłości
Bo tak ci do twarzy z tym zakochaniem
Że nawet siostry – dwie polne cerkiewki
W świętym podziwie prężą złote banie
powrót