Agnieszka Krawczyk, Najmilszy prezent
fot. Ewa Pietrzak
Agnieszka Jarzębowska
Mikołaj z papieru
Moja choinka wygląda jak... choinka.
Złota gwiazda na czubku, różnokolorowe
świecidełka, ozdoby ze słomy i z drewna,
płócienne anioły z haftem Richelieu,
nakrochmalone gwiazdki i dzwonki z kordonka,
bombki różnej wielkości, błyszczące i matowe,
kolorowe łańcuchy, wśród nich przedwojenny
dzwoneczek – krucha bombka ze śladem
nadpalenia po świeczce. Jest i przedwojenny
papierowy Mikołaj– cudem ocalały z wojennej
zawieruchy. Płynie opowieść nestorki rodu,
o tym, jak pod jedyną okupacyjną choinką
znalazł się on –zwyczajny,tekturowy Mikołaj,
a na gałązce zawisł dzwoneczek ze szklanym sercem.
Nie było prezentów - wymarzonej śpiącej lalki
z blond warkoczami, w pięknej niebieskiej sukience.
Mijają lata a
siwobrody jegomość towarzyszy kolejnemu
Pokoleniu
naszej rodziny - czwarte dorosło,pojawiło się piąte
i być może kiedyś zabierze staruszka do swojego domu
na święta.
A choinka
niech sobie wygląda jak choinka.
Zima
Przed laty
zima malowała okna
na biało,
dzieci przytykały nosy
do szyby,
bukiety polnych kwiatów
zakwitały na
laurkach pod choinką.
Andrzej Trzebicki
ŚWIĘTA
NARODZENIA
Święta
Narodzenia, i święta jedności,
Spotykamy się razem przy świątecznym stole,
Pożądany spokój przychodzi nam w gości,
Błogi odpoczynek po rocznym mozole.
Myśli rozbiegane goniące w pośpiechu
Za groszem, za życiem, które wciąż ucieka,
Tu się koncentrują na wspólnym uśmiechu
Na Oczekiwanym, co przyszedł z daleka.
Opłatek, chleb boży, wspólnotą łamany,
Błogosławi wszystkim na dobro, na szczęście.
Wspominamy bliskich, którzy nie są z nami,
I tych co w oddali , i tych co odeszli.
Anna Luberda Kowal
bez serc bez
Halloween
wszyscy
udają duchy
Xmas
każdy udaje
siebie
Boże
Narodzenie
siądźmy bo
bliscy
wstaniemy
dalsi niż byliśmy wczoraj
Irena Tetlak
"Jest w moim Kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,
Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny,
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie."
Cyprian Kamil Norwid
Bogusław Olczak
Wigilijny dzień
zawirował świat białym puchem
zadął zimnem północny wiatr
wśród ośnieżonych skał
i nagich gałęzi
zalśniły sople zwisające u strzech
w oddali zawył samotny basior
leniwy brzask budził czas
w ubogiej chacie
niczym oddech leżącego olbrzyma
wysączył się wolno biały dym
z poczerniałego zgarbionego komina
zarżał wałach do wtóru z jałówką
w obórce nadwątlonej historią
zapiał kogucik wskoczywszy na płot
zapłonęło blade światełko w oknie
a pomalowane mrozem szyby
niczym witraże ożyły diamentami
parująca ciekawość słów powitania
mała piąstka przecierająca oczy
trzaskający skrami ogień w piecu
powiedz mi babuniu moja kochana
czy przyjedzie dzisiaj Mikołaj
saniami zaprzężonymi w renifery
może przywiezie mamusię i tatusia
już tak dawno temu wyruszyli
w odległe zamorskie
krainy
poproś dziecino gwiazdkę z niebios
tę co zabłyśnie jako pierwsza
może bozia usłyszy
prośbę aniołka
Dorota Ryst
ból się
rodzi
cud znów się
nie zdarzył. nikt nie mówił
ludzkim
głosem. rybom na wszelki wypadek
zalano usta galaretą.
choinka pachniała
aromatem
identycznym z naturalnym.
każdego
szeptu nasłuchiwały
z barszczu
podejrzliwe uszka.
gorzko
smakował opłatek
drugiej
świętości przełykany z uśmiechem
made in
china.
Elżbieta Tylenda
WSZYSTKIE
TALERZE PUSTE A JEDEN PEŁNY
( Opowieść
wigilijna - synowi )
Chciałabym chcielibyście
ja i wy
chciałoby się
Układam jabłka w misie orzechy na
wierzch
przemierzam puste arterie wystukuję
puls
Gdy się Chrystus rodzi… nie ma nastroju
Będzie dobrze - powtarzam
Dla Jakuba - jest
Magda - ma
dla Jula i Janki papier w bałwanki
pamiętać o wstążce
pokrojony makowiec barszcz gorący
karp…
Ostry dźwięk dzwonka dotknął
przepony
tak tak rozumiem wszystko rozumiem
Słuchawka spłynęła zegarem Salvadora
Dali
zegar – dementor straszy oczodołem
Pani zara kurna padnie jak ten tu karp
Ach tak jest u mnie od godziny
Kapusta z pierogów na splątanej brodzie
plama z barszczu na obrusie
i czarne paznokcie kochające chleb
No siada
pani będzie dobrze
Będzie
dobrze - powtarzam
Ruch za drzwiami dzwonek klamka
ożyła
arterie wypełnia krew z krwi
To nic że barszcz zimny że jedli ale
są
jak chciałam zapach świąt serca z
piernika
radosne spojrzenia i …mędrcy
świata monarchowie…
i wszystko ma sens
TAKI SAM, ŻE PRAWIE GO NIE MA
Gdzie słowa rzucane na wiatr,
wystarczy powiew,
by przewrócić chwytającego się
ostatniej gałęzi.
Tam Człowiek,
pośród świecidełek i zapachu jodły,
pragnie by mu zabrać
samotność z bólem w plecach.
Odejdźcie wspomnienia
do czasu śpiewnych pastorałek,
do głosów radosnych,
twarzy rozpromienionych
pośród tańczących płomyków,
do serc bijących na widok
mieniącej się choinki i tajemniczych
paczuszek z imionami –dla kogo.
fot. Małgorzata Angel
„Aby Święta Bożego Narodzenia były Bliskością i Spokojem,
a Nowy Rok – Dobrym Czasem.”
Konstanty Ildefons Gałczyński
Ewa Pietrzak
Grudniowy
wieczór
W ten jedyny
wieczór jest jakaś magia
nie wiem czy
w zapachu choinki
czy w
migotliwym świetle świec
może w
oczekiwaniu śmiechu dzieci
cichej
melodii w cieple spojrzeń
bieli obrusa
i smaku potraw
jest magia w
nas bo coś się wydarzy
Groch z
kapustą
Ale rwetes
zamieszanie
matka goni z
kuchni kota
bo się
zwierz na karpia czai
na rybkę przyszła
ochota
a tu trzeba
jeszcze utrzeć
maku na
drożdżową struclę
zlepić uszka
zmieszać w garnku
groch z
kapustą piernik upiec
już choinka
jest ubrana
w piękną
suknię z białych włosów
pod obrusem
garstka siana
na
nieszczęścia wszelkie sposób
spójrzcie
właśnie pierwsza gwiazda
do wieczerzy
nas zaprasza
groch z
kapustą już na stole
w kącie kot
ogonem (karpia) macha
Grażyna Paterczyk
pierwsza
gwiazda
nie każdemu
zwiastuje to samo
jednym cichą
ciemną noc
w którą
zagłębią się ze spokojem
lub z
namiętnym uniesieniem
innym
refleksje przedświąteczne
spakowane
czas rozwinąć
przejrzeć co
zawinąć w pieroga
odświeżyć
przyszłości zapasy
zieloną
nabłyszczyć nadzieją
złe myśli
odpędzić
wędrowca
zaprosić do stołu
w domu
pełnym miłości
niech się
święci
Grzegorz Wołoszyn
Nowe wspaniałe
święta
Pierwsza gwiazdka
mruga
w płomieniach
zniczy.
Hipermarkety
zdejmują wieńce
i podkładają bombki.
Rozrywamy się
zakupami,
obgryzając puste
wnętrza
czekoladowych
mikołajów.
Sacharoza przesypuje
się
między zębami,
tworzy zaspy
w arteriach. Ale nam
teraz
w głowach tylko
kulig!
Dźwięki dzwonków,
szare komórki
przyprószone puchem
darmowych minut,
białe bałwany,
czerwone nosy,
kręte światełka i
anielskie włosy.
Kevin siedzi sam w
szklanej pułapce
ekranu i słucha Last Christmas.
Nawet nie próbuję
uciec,
teraz wszystko w
rękach Jacka Frosta!
W czerwonym barszczu
pływa
ucho van Gogha.
Ogród rozkoszy ziemskich
na wigilijnym stole.
A za oknem
pejzaż zimowy z
łyżwiarzami i pułapką
na ptaki. Robię
karpia,
wypycham sianem.
Opłatek jest lekki i
kruchy
jak wylinka.
Macondo B.J. Dudek
Sylwia Winnik, Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945
Irena Tetlak
„aura prawie
świąteczna”
odkrywam że
lubię być
ze sobą sama
w porządku
nie męczy
mnie
nie nudzi
własne towarzystwo
śnieg
przykrywa szarość ulic
dachy
domostw
z
rozpalonymi oknami elewacji
robi się
coraz weselej odświętniej
połyskują
gwiazdozbiory okien
a światło we
mnie spod rzęs okiennic
przenika
prosto w codzienność myśli
miesza krew
z nostalgią
jestem
świadoma takiego klimatu
atmosfery
rodzinnego ciepła
zwykłego
przytulenia
dobrostanu
ot tak podarowanego światu
a śnieg
niech nam nadal prószy
łagodzi
zmierzwione emocje
Jarosław Jabrzemski
coraz bliżej
święta
„pyszny i
orzeźwiający napój tak dobry, że Bóg by nim nie wzgardził"
John Stith Pemberton
ogłaszam
świąteczny
koncert życzeń
takie
prywatne piekło
szczelna
rogówka
nieprzemakalne
źrenice
a w sercu
ciepło
jak w
psiarni
bez gazu
syczy
palnik
nie ma jazzu
będzie
kolęda
cool
i tylko pies
na mnie nie szczeka
wiosny
doczekam
jemiołę
wywiozę na cmentarz
cały ten ból
Jarosław Trześniewski-Kwiecień
Bukolika wigilijna
znowu dzień budzi piosenką pastuszków o cudzie
Julia pisze gryps do Hamleta ostrzegając przed
wejściem
na balkon w Weronie jej pusty grób to czakram
a Romeo nie jest samcem alfa i żaden tramwaj
nie pożąda kotek na blaszanym dachu
zewsząd rdza i roztopy na zachodzie
bez zmian w Mali burzą posągi sufickich
świętych których nie życzy sobie Allach
w Afganistanie zniknęły pomniki Buddy
chwała na wysokości chałwa na depresję
wyspom dziewiczym zagraża zagłada
na twitterze papież powtarza orędzie
znowu dzień budzi piosenka pastuszków o cudzie
marmoladę z róży poleca Stéphane Mallarmé
Artur drwa rąbie a statek otrzeźwiał na muldzie
Bożego Narodzenia nie odwołano niech trwa
Kolęda wigilijna AD 2022 (nenia)
w taki dzień siadamy przy stołach
siano pod obrusem opłatek miejsce
dla uchodźców z pustym talerzem
naszych nieobecnych podróżujących
incognito z małym dzieckiem o imieniu
Joshua drżącym z zimna w Kijowie znowu
zawył alarm pomimo Treuga Dei we Lwowie
nie ma prądu na wysokości zburzonego
piętra pokój na ziemi migoczą światełka
latarek świece na wagę złota choinki sypią
kłującymi odłamkami kasetowych bomb
czas narodzenia odłożony na pojutrze
w wieczną zmarzlinę ad calendas graecas
pod gwiazdą piołun nad brzegami Dniestru
złożeni do grobu w Buczy Mariupolu Izjum
Chersoniu milczą chwała na wysokości
a pokój na ziemi Miriam się waha odkłada
czas rozwiązania nienarodzone dzieciątko
w otoczonych przez wojsko elektrowniach
atomowych czeka na rozszczepienie
fot. Małgorzata Angel
„Święta dlatego w takiej u nas cenie,
Że są nieliczne w różnych dni
bezliku,
Jak te kosztowne, najgrubsze kamienie,
Z rzadka dzielące
perły w naszyjniku”.
Shakespeare, „Sonety”
Jerzy Hajduga
Bóg
dzieckiem
okna
rozwieszone
jak
światełka
na choince
z moich
jeszcze
ciebie
wyglądam
Wigilie
łamiemy się
sobą
co znowu
upadło
podnosimy
Joanna Pucis
Wigilia
Pod suchym liściem łopianu
zziębnięty anioł ułożył się do snu.
Po tej stronie okna siano, biały obrus
i płomień świecy.
Po tamtej skrzypiący zmierzch
i spłoszone się wiewiórki.
Zima kruszy śnieg jak opłatek.
Juliusz Rafeld
BIAŁY
CZAS
był tutaj
według
jednych odszedł
inni mają
się dobrze
ubrani w
garnitury uszyte z jego słów
próbując
zapachem świeżo ściętej jodły
oswoić nasze
doczesne marzenia
jedna
gwiazda drogi nie oświetla
ale jej milion
odbić w otwartych oczach małe kroki odmierza
przez puch
biały jak piaski Synaju
i nawet
jeśli ręki czarnym suknem przybranej
obok
dostrzec nie zdoła
i tak każdy
do swego raju kierunek odnajduje
puk-puk-puk
czas na
wieczerzę
czas nabrać
sił…
fot. Małgorzata Angel
"Matka uczyła ją, że święta są
ważne i nie można ich lekceważyć. Trzeba je obchodzić z tymi, których
kochasz, bez względu, czy masz ochotę, czy nie. Bo nigdy nie wiadomo,
kiedy pozostaną ci tylko wspomnienia."
Luanne Rice, Sklep ‘Pod dziewiątą chmurką’
Krzysztof Kleszcz
Ministra,
kardiochirurżka i gościni
w pogoni, w
sypialnym wagonie
w gonitwie,
z nosem przy szybie
samotnik,
męczennik, złomek
i tylko AI
daje mi lajk
gratuluje mi
10 tysięcy kroków
wysyła listę
moich przebojów
wśród
łańcuchów i gwiazd
gra z
megafonu dens,
żeby nie
było spalin i mięs,
tylko
spacery wśród tęcz
jest i
kometa w tle, jest i prószący śnieg
niosą
pistacje, rukolę i orzeszki pinii
trzy
królowe: ministra,
kardiochirurżka
i gościni
Krzysztof Mich
Kolędowanie 1987
W dniu kiedy wszyscy zapalą światła
Aby przez chwilę jedną być razem
Stoły się w domach ugną od jadła
Uśmiechy ludziom rozjaśnią twarze
Tę chwilę jedną spędź proszę ze mną
Ten uroczysty moment raz w roku
Gdy świat kolędą się rozkołysze
Gdy wojna zgaśnie nadejdzie pokój
Odkryjesz w sobie miłość i ciszę
Tę chwilę jedną spędź proszę ze mną
Nie musisz wcale podać mi ręki
Wychodzić z domu patrzeć za okna
Ja wiem że zamieć i śnieg choć miękki
Pada za kołnierz – zimno więc zostań
Tę chwile jedną spędź proszę ze mną
Tę noc tę chwilę moment zaledwie
Tak już niewiele do powiedzenia
Cisza niebawem w koło zalegnie
Bądźże więc ze mną – z kimś kogo nie ma
Tę chwilę jedną…
wiesz – chciałbym mieszkać z tobą
gdzie klony dęby ocieniają dom w głębi
istnienie rodzi się w gnieździe
bociany i my do niego wracamy
na środku poddasza bujany fotel
a na fotelu ty i deszcz za oknem leniwy
jak tykanie zegara
i może nawet byś mnie kochała
w kominku z rzadka nagły trzask
wiatr gra na fletni za oknem
i półmrok
i ciepło
spokój
Małgorzata Angel
Zielony płaszcz
bo pani wie
jestem
emerytką
na
gospodarstwie wypracowałam emeryturę
dzieci się
rozeszły a wnuki zapomniały
taki jest
teraz mój cały świat
przez
promienie grudniowego słońca
widać siwe
włosy
bezradność w
oczach
paczuszki
siana
w pergaminowych
dłoniach
ogrzewają
samotność
stoi przy
ławce w zielonym płaszczu
podparta
chwilą która została
i starą
laską podgumowaną
by nikomu
nie przeszkadzała
kupiłam od
niej całą garść pod obrus
odeszłam i
wróciłam znów
zapłaciłam
za wszystko
ja też mam
na sobie
zielony
płaszcz
i puste
miejsca przy stole
Wigilie z tatą
drzewa wrośnięte w
żywioły
cicho szumią kolędę
świerkowy zapach
modlitwy
razem ze mną pochyla się
nad twoim grobem
to już dwudzieste ósme
święta bez ciebie
bez uśmiechu i ciepłych
rąk
a ja ufnie jak dziecko
wciąż czekam
na twój powrót
wraz z drzewami stoję tu
witając opłatkiem
u progu wigilijnego dnia
„Myślę sobie, że cuda dzieją się wokół nas każdego dnia,
tylko nie umiemy ich dostrzegać, bo nie chcemy ani nie potrafimy
w nie uwierzyć. Umysł, który nie wierzy, odporny jest też na cuda.
Tylko że… przychodzi niekiedy taki moment, że wbrew naszej woli dzieje
się nagle coś pięknego. I dzieje się właśnie po to, by docenić codzienny
cud życia. I żeby o cudzie, jakim jest życie, nie zapominać”.
Sylwia
Winnik, „Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1839-1945”
Marcin Małecki
Ballada
Noir-święta
Na melodię wiadomą
Dwóch ich
weszło przez komin w zapusty
Niby łoś oraz krasnal dość tłusty
Więc ten mały co marchew podjadał
Rozzuł połę i telegram rozkładał
Potem czytał a jak czytał to dęło
Coś jak rzodkwią zmieszaną z brukselą
W przyszłym roku dostaniesz pan gift
Więc mnie czekaj. Mikołaj, tschüß tshüß!
I znów grudzień ściął rzepę na dworze
A ja czekam i we mnie coś gorze
Od czekania już ze mnie jest trup
Więc weź prezent i rzuć mi na grób!
Paweł Biliński
przemarzanie
najokrutniejszy miesiąc to jednak grudzień
jeśli wierzyć słowom piosenki i korzeniom drzew
wczepiającym się kurczowo w martwe trzewia ogrodu
w grudniu miłość jest prawie monochromatyczna
tak mówi widok za oknem i twoje chłodne oczy
gdy padają pytania o początek i koniec
zwłaszcza o koniec
a przecież mamy jeszcze w sobie ciepłe miejsca
więc podejdź przyłóż rękę i spróbujmy uwierzyć
że można tak zostać jeszcze przez chwilę
zanim przysypie nas zima
przykryje ziemia
Rafał Gawin
JEZUS JAKO TYTUŁ PODCZAS KOLACJI
Moją intencją jest nie zranić się o
nowe życie.
Puste miejsce przy stole. Nie
wierzę
w duchy, a tam ktoś jest. Ślini
mnie i drga
ten ostatni absolut, gdy od tylu
lat
pozwalam wyłącznie na siano,
sobie. A ono rośnie.
Wstań i chodź, zdaje się szeptać i
już
jestem kupiony. Jak prezent,
który się zgubił w lesie iglastym,
przekłuty w ostatnim rzędzie. A w
środku
nie było nawet powietrza.
fot. Renata Radna Mszyca
"Święta to nie stół i ozdoby, a ludzie z ich uśmiechami i ciepłymi spojrzeniami. Ludzie są w święta najważniejsi."
Sylwia Trojanowska, Wigilijna przystań
Renata Radna Mszyca
Grudzień
ten strach i niepewność , że zamiast narodzić się na nowo... (dla Tomka )
ubieram choinkę
do wigilii jeszcze dziesięć dni
a ja muszę czymś zająć myśli
wypełnić przestrzeń wokół
- lampki mienią się kolorami
wiesz - od momentu kiedy po raz pierwszy napisałam ten wiersz
minęło dziesięć lat
nie mogłeś tego wiedzieć ani wtedy
ani nie możesz tego wiedzieć dzisiaj
sarny podchodzą pod domy
sosny uginają się od śniegu
ta biel
te lampki
ta cisza
- mieni się
pamiętam ten moment gdy przyszedł sms z Londynu
że twoje nerki odmawiają świąt
choć łykasz powietrze jak karp
a twoja skóra w dotyku przypomina opłatek
grudzień
styczeń przyniósł poprawę
twoje płuca nabrały powietrza
jak żagle które szyłeś
- jachty wyszły na morze z twoim nazwiskiem
w dolnym rogu
minęło dziesięć lat
gdy przychodzi wiadomość
że zdążyłeś jeszcze spojrzeć na Bosfor
choć powietrze łykałeś jak karp
a skóra w dotyku przypominała
opłatek
sarny podchodzą pod domy
sosny uginają się od śniegu
ta biel
te lampki
ta cisza
- mieni się
(komu potrzebny
był przyjacielu moich dni
żal za tymi co odchodzą
gdy już nie ma ich *)
*Andrzej Piaseczny
raz w roku
w pasterkę urodzi się Chrystus, wszystko
co żyje nabierze kolędy w usta. Szkoda, że
proboszcz na koniec mszy podaruje wszystkim
krzyż. dłoń naznaczy powietrze jak nożyk.
w ten dzień pierogi, kapusta i wszystko
co nie zaznało mięsa stało się ważne.
pachniało grzybami i suszoną śliwką. pod choinką
rosły prezenty, nabłyszczały dzieciarni oczy. mama
uśmiechała się, kiedy wydłubywałem makiełki
z rodzynek.
chociaż chciałem zupełnie inaczej,
w wigilię Ojciec usiadł na wolnym,
patrzył na mnie poważnie, jakby nie cieszył się,
że zdałem do drugiej a Nastka nauczyła się
sznurować buciki. chciałem mu to przypomnieć
ale On tylko pokiwał głową. a potem
wszyscy patrzyli na mnie dziwnie. jakby myśleli, że
rozmawiam z krzesłem, obejmuję puste.
Sława Sibiga
*
świerk zagląda
do okna
wysmuklał
dorósł
pamiętam chłopca
przebiegał
przez ulicę
potem przyszedł
grudzień
świerk zagląda
do okna
Macondo. B.J Dudek
„Coś jest w świętach Bożego Narodzenia, co raz po raz każe zajrzeć nam
w głąb siebie, w nasze wspomnienia i pragnienia, w naszą dziecięcą
duszę. Ona wciąż jeszcze otwiera szeroko oczy ze zdumienia, stojąc
przed tajemniczymi drzwiami, za którymi czeka cud.
Szeleszczący papier, szeptane słowa, płonące świece, ozdobione okna,
zapach cynamonu i goździków, życzenia napisane na karteczce lub
wypowiedziane prosto do nieba, w nadziei, że może się spełnią – Boże
Narodzenie, czy się tego chce, czy się nie chce, budzi to wieczne
pragnienie cudowności. A cudowność ta nie jest niczym, co można
by zdobyć lub zatrzymać, do nikogo nie należy, ale co roku się pojawia,
jak coś, co dostaje się w prezencie”.
Nicolas Barreau, „Sekretne
składniki miłości”
Stanisław Pawłowicz
wigilijne
bajanie
tak pięknie wierzyłem w żłóbeczek stajenkę
gdy pierwsze rodziłem na kolanach słowa
roraty pasterki na choince świeczki
wanilia i drożdże w świątecznych ozdobach
a dziś się kolędą rozbijam o duszę
ukradkiem chowając żal niezrozumiały
i modlitwy łamię w niezdarny okruszek
składając w ofierze na obrusie białym
nie rozumiem boskich planów rozrzutności
z kartezjuszem włażąc w wątpienia odmęty
bo mi się kolęda nie klei w miłości
a ja w tangu życia w połowie zaklęty
stanę o północy gdzieś przy szopce z boki
wpisany w rozgrzaną do nieba pasterkę
a ty mi łzę zdejmij zakręconą w oku
i bez słów się przytul i weź mnie za rękę
wigilijnie
bieszczą się połoniny
tatrzą smreki
niebo bez chmurki
wigilia na włosku
wadera pije grzańca
diana w wannie
żona w rosole
śledź na parapecie
dusza na ramieniu
choinka bezwstydna
osiołek na krupówkach
babcia zje wilka
syriusz do oriona
staszek do kąta
ma być porządek
wesołych świąt
Teresa Radziewicz
złoty orzech
dopóki ktoś
na choince zawiesza złoty orzech,
białą
gwiazdkę, serduszko czerwone,
dopóki
łańcuch i lampki, konik na biegunach
i śmieszny
bałwanek moszczą się w zieleni,
chcę
wierzyć, że zawsze wraca wiosna,
że w jasnych
domach gaworzą niemowlęta,
że ogródki
wypełnia zapachem maciejka;
tak, wiem,
świat – to nie brzmi dobrze,
unikam
wiadomości, pomijam portale
zapisane
cierpieniem jednostek i narodów,
przeprowadzam
tysiące dyskusji w głowie
z każdym
człowiekiem, który boli,
później chowam
się w ciepłych ramionach
i wysyłam
modlitwy, by ktoś na choince
co roku
wieszał gwiazdkę, koniki, bałwanki,
czerwone
serduszko, złoty orzech szczęścia
Zbigniew
Milewski
Zatacza się rok
Uczta śniegu
w opłatku
Na języku
wiersz
Przy szopce radość
Za rok
dostawi talerz
Pusty dla
wspomnień fot. Małgorzata Angel
Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia,
Życzymy zadumy nad płomieniem świecy, filiżanki dobrej, pachnącej kawy, piękna poezji, odpoczynku, zwolnienia oddechu, nabrania dystansu do tego, co wokół, chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami.
Niech magiczna moc wigilijnego wieczoru,
przyniesie wytchnienie i radość.
Najpiękniejszych świąt Bożego Narodzenia!
|
|