"Między nami dobrze jest" Doroty Masłowskiej - Łódź, 27.01.2009
Dodane przez Rafał Gawin dnia 22.01.2009 19:57
KAWIARNIA LITERACKA TEATRU NOWEGO W ŁODZI
zaprasza na spotkanie

MIĘDZY NAMI DOBRZE JEST
czyli
czytanie nowego dramatu
DOROTY MASŁOWSKIEJ
i spotkanie z Autorką

27 stycznia 2009 (wtorek), g. 20:30
Mała Sala
Zachodnia 93

przygotowanie reżyserskie: Łukasz Kos
muzyka: Dominik Strycharski

Zderzyłam pokolenia: języki, sposoby myślenia, funkcjonowania, inne codzienności, żeby wydobyć ten zgrzyt, ten brak czegoś takiego jak "statystyczny Polak", brak platformy, na której to by się wszystko spotykało i moglibyśmy powiedzieć "my". (r30;) To pierwsza rzecz, którą napisałam nie pod hasłem: w jakim okropnym kraju żyjemy, a jak tu szaro! Odwrotnie, jest tu moja afirmacja bycia Polką i polskości, totalnie dzisiaj wyszydzonej, zmieszanej z błotem i traktowanej jako skaza, jako policzek wymierzony przez los, przynajmniej w moim pokoleniu.
Dorota Masłowska

W Wojnie polsko-ruskiej... Masłowska wyśmiewała nacjonalistyczno-ksenofobiczne ciągoty dresiarza Silnego i mobilizację w miasteczku, które oflagowuje się przeciwko rzekomym Ruskim. Tu całkiem na serio pyta, co czyni dzisiaj z Polaków wspólnotę. I jaki jest stosunek Polaków do własnej polskości.
(...) Wygląda na to, że Polaków jednoczy... niechęć do Polski i głęboka frustracja wynikająca z bycia Polakami. Ale nie tylko. Jest też druga strona sporu o polskość: monolog z radia nawiązujący do narodowoojczyźnianej retoryki Radia Maryja. Spiker tłumaczy słuchaczom, że u zarania dziejów wszyscy byli Polakami: Francuzi, Niemcy, Rosjanie, tylko potem odebrano nam inne kraje i został nam jedynie spłachetek ziemi nad Wisłą.
Pomiędzy tymi dwiema skrajnymi postawami: całkowitego odrzucenia polskości ("Nie jesteśmy żadnymi Polakami, tylko normalnymi ludźmi!" - podkreśla Metalowa Dziewczynka) a podniesioną do absurdu polskością oblężoną, ufundowaną na resentymencie, rozpięty jest cały dramat. (...) Masłowska nie wystawia rachunku krzywd ani nie leczy polskich kompleksów pielęgnowaniem mit ofiary. I to ją różni od współczesnych apologetów wojennej rzezi. Zadaje dramatyczne pytanie o to, co stało się ze społeczeństwem w kilkanaście lat po odzyskaniu wolności. Dlaczego jest tak podzielone, sfrustrowane, pełne nienawiści do innych. Dlaczego między nami nie jest dobrze. Zadawanie tych pytań nie ma nic wspólnego z ideologią prawicową czy lewicową. Jest powinnością artysty. I dobrze, że Masłowska ma odwagę to robić.

Roman Pawłowski, Gazeta Wyborcza
Rozszerzona zawartość newsa