LUDZIE ETERU
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00




Kobieta puściła famę. A ja przez czyjeś palce
Śledziłem na firmamencie zgubiony ogon komety.

Hydraulika miasta działała bez zarzutu, przypominając
O niełasce, bo miasto jest zawsze na czyichś
Usługach nałożonych jak wędzidło. Kobieta miała rację,
Plując sobie w brodę i zarzekając się, że już nie

Wsiądzie do tej samej łodzi. Pląsy rozbawionych,
Ogłupiałych zobaczonymi obrazami ludzi mieszały się
Z brawami. Obrazy były rytami na jaskiniowych
Ścianach sali a wszystko to szło natychmiast w eter.

Maseczki na twarzach i chloroformy słuchaweczek przy
Ustach dodawały tej dziatwie gracji. Kobieta
Miała bolesny dzień i mdlała na każde zawołanie,
Co braliśmy za dobrze wróżący rewers nocy.
Tymczasem świat dogorywał, a morze wczepiało się

Coraz bardziej w ubitą plażę. Potem uliczką zjechali
Kominiarze i zaszyli się w mroku. Jestem na boku
I nie jestem bynajmniej za to nikomu nic winien.
Niech pani zleci to komuś. Niech pani nie przesadza

Dłużej tych kwiatków, przecież nie wrócę zaraz i nie
Ustawię się w żadnym szpalerze. Niewiele brakowało
A nie wszedłby głównym wejściem, zostając na zewnątrz.