RÓŻNIE
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00




Mijane przybytki szczęścia, wielodniowej sytości, zawsze
Gwarne, magnetyczne i pomysłowo jasne, dają
Kolejną okazję do przyjrzenia się temu, co umknęło
W tym nieprzebranym leju możliwości usuwania się
Z pola widzenia, kiedy to w miarę łagodne powietrze
Zaczyna już podsuwać zapach rozkładu.
Benedyktyńska cierpliwość wyraża się tylko w piśmie.
Na obrzeżach panuje mało zaskakująca cisza. Z pary
Anielskich skrzydeł porzuconych pod drzewem stojącym w
Pobliżu opuszczonego starego dworca, ścieka biała farbka.
Te rozliczne postoje, zrywy, zmiany czasu lub pory muszą
Pozostać w stałym uniesieniu, by nasza przyszłość mogła schodzić się
W punkcie twardym jak diament, nie trafiając w tłoki
Dni gasnących po każdym powrocie jak wolframowe sekundy,
Które przestały nagle cokolwiek przepuszczać. Niewiele udaje się
Przemycić, nie robiąc zdjęć. Pamięć kadruje niechlujnie
I dość przypadkowo, jezioro jest gładsze od chwil, które
Wcielają się w postać z kubkiem lub tacą, i myślisz z pewnego
Oddalenia o bezbrzeżnym klinie, jakim wchodzi w zatoczkę słońce.
W każdym poruszeniu jest coś, co każe trzymać się
Wyjścia, nawet po pewnym czasie powracającego jako cel,
Wyjścia nie mającego nic wspólnego z dojściem, bo teraz
Ruszasz tylko z powodu miejsca i w garderobie czyjejś głowy
Zmieniasz się bez zauważalnego powodu, nie podanego wprost
Lub przy okazji podania współrzędnych na pocztówce, którą
Wyprzedzisz, by później odczytać z niej otoczenie przyrastające do ciebie
Akurat wtedy, gdy czułeś, że nic nie może przesłonić ci wyzierającego wylotu.