ZWROTY
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00




Wszelkie możliwości przecięcia każdej płaszczyzny schodzą się
Mniej więcej w okolicach twojego gardła, mniej więcej jak
Każda pozorna, w momencie realizacji, możliwość utrzymania
Dalszej wiary w zatrzymanie tego wiru, który
Ot tak, po cichutku nas wsysa. Czy słyszę tylko sam
Śpiew? Muzykanci grają przecież hardo. Animusz

Na jeszcze większe zatracenie w coraz bardziej szturmującej cię
Krzątaninie dnia, zmierza do jakiejś kulminacji?
Ale co tu celebrować, w międzyczasie snu i lawinowej
Jawy, kiedy człowiek zaszyty jest w kącie, przy stole i czuje
Tylko przeciąg grudniowego popołudnia, bez wariantu
Przesiadki, bo już skończył się rozkład na ścianie
Dworca. Miałbym cię od czegoś jeszcze odwieść?

Entuzjazm wpija się w następną, ściemniającą godzinkę,
Entuzjastycznie zaczyna się odliczanie, zliczanie i
Spisywanie popełnionych w roku gaf. Inwentarz sezonu mający
Zamknąć kalendarz błyskotliwych posunięć zbliżających nas do
Marsowego pola, przyniesie i tym razem pozytywny wynik?
Zasady domina niekoniecznie muszą dla ciebie oznaczać
Ruch odpadania z towarzyskiej gry. Kto zagrywa,
Ten zagrywa w ciemnej chwili i popychając następnego,

Żeby popchnął innego, gubi kolejność i układ przyjęty
Wcześniej za czysty. Gdzie jesteśmy? Ach, ten szlaczek
Domysłu na zaparowanym odbiciu twarzy klei się zawsze
Do niemego wyrazu, który nie wychodzi poza orbitę
Twoich ust, kiedy jesteś zwłoką, wyrobionym na poczekaniu
Alibi. A teraz on sunie ku nam z kolejnej wielodniowej
Wagabundy, ty na swoim metrażu, a ja przy barierce wyłączony
Na chwilę z kolizji miejskiego ruchu, bez szans, choć na tropie.