PRZYWRÓCONE STRONY
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00




Wybrał skrót, ścieżkę wśród wyłysiałych krzaków, białe
Przejście, jakby tylko ta śnieżna biel była jedynym powodem
Ścięcia drogi. Był może trochę sentymentalny, ale
Pokusa była spora. Nareszcie jakaś miła perspektywa, nareszcie
Może spojrzeć na nią, od tylu przecież lat zaniechaną,
Jak wtedy, kiedy szedł w trampkach przez taki
Sam śnieg, niesiony majaczącą perspektywą ferii.

Czy jakikolwiek powrót do przeszłości jest potrzebnym,
Cośkolwiek dającym manewrem? Teraz jest
Bezprzykładne. Podobnie jak kiedyś, zaludnione
Przez mniej lub bardziej sprzyjające widma pochodzące
Z pewnych przecięć i skrzyżowań, gdzieś wyłonione i pozostawione
Przez siebie samych na pastwę poranka, zakupów czy podróży.
Jakie były noszone spódniczki, kiedy on nosił skórzaną kurtkę?

Mieliśmy przecież tyle planów na okalającą nas
Zewsząd przyszłość, że wystarczyła drobna koncentracja,
Bardziej pewna ręka przy puszczaniu na wodzie
Kaczek, by wejść w klarowną przestrzeń i z krawędzi
Trampoliny spojrzeć w dół z niejaką satysfakcją,
Kiedy trwonienie należało do jak najbardziej udanego tonu.

Będzie miał jeszcze okazję, by zaprzeczyć temu, co
Zobaczył, nie patrząc w zmierzchającą dal, wykorzystując
Moment milczenia, gdy towarzystwo przy stoliku
Nagle popada w lekką zadyszkę, zerkając nerwowo
Na inne towarzystwa z sąsiednich stolików i nie przerwie
Tej kojącej oczy pauzy? Wyjdzie, stroniąc od powodu?

Dając szansę innym, dajesz komuś przewagę, czy jakąś
Możliwość przedłużenia i tak wiadomego finału?
W półotwartych oczach mieszczą się najrozmaitsze obrazki a
W nich nie odliczone kroki, półotwarte ręce i przepuszczone
Nocne pociągi. Połykasz jedną i tę samą ość. Stoisz i poruszasz się
W miejscu, z którego jedynie się schodzi. Nie znasz żadnego hasła.