W kuchni babci Zofii
Dodane przez Inga Kotecka dnia 22.02.2008 22:20
Dzień zaczynał się bulgotaniem mleka. Z ciekawością
wyglądało z garnka, kiedy stół zaścielał się obrusem.
Wzorzyste kwiaty kordonka z herbacianą plamą na wróżbę.
Jaskrawe, rajskie ptaki z ogonami moczonymi w miodzie.
Pewne potrawy pachniały lekko, jak para skroplona na szafie.
Inne czernią, węglem, przekleństwami babki nad piecem.

Na straży świata stał kredens, z opasłym brzuchem szuflad,
pełnym skarbów najprzecudniejszych. Tu szpulka chabrowa,
pęknięty koralik, guzik z kożucha po dziadku. Tam okruchy
pierników. W sreberku kilka kostek zaledwie nadgryzionej,
gorzkiej czekolady. Beczułka z sandałowego drzewa,
gdzie zwietrzała kora cynamonu syciła się kurzem.

A za ażurowym szkłem, pośród rozgardiaszu, nieduża fotografia.
Urwany narożnik. Maleńka Ania, Danusia i najstarsza Renia
dziarsko trzymają się za ręce, mrużąc oczy przed słońcem.
Zatrzymane w samym środku lata, wstrzymują oddech,
aby za chwilę rozbiec się do swoich kurczaków,
strumyków, sekretów. Lekki wiatr rozwiewa warkocze.