Przyszłe credo
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00

Widoczne kapitulacje lata dają się jeszcze przełożyć
na gwarne popołudnia, jakie zostają do przyjścia
nowego rozdziału. Masz tu trochę przyjaciół i trochę

nieśmiałych przyjaciółek, które pytają się: co słychać?
lub o to, co słyszałeś u innych, ponieważ smuci je względna
cisza traw lub brak wiatru od lądu? Taki z tego smutek,

jaka radość z nie otrzymania zaproszenia do wzięcia
udziału w dożynkach lub dowiedzenia komuś, jak
daleko rozmija się z tym, co nawijają o nim inni.

Ale tam dalej, gdzie wyludnione już domki świadczą
nie sprzątniętymi śmieciami o burzliwym okresie, tli się
ułamek czasu zastygły w żywiczym słońcu i nawoływaniom

nie można się oprzeć, gdyż pojawia się i kobieta i las
i fałda ołowianego nieba. Z takiej zaćmy wychodziło się
nieraz bez większej nadziei na wczesne przybycie i bez

stałego kierunku szło się na oślep. Chcieliśmy wiec zatroszczyć się
o jak najlepszy odbiór, nie zważając na hasła i odzewy, kody
i idiomy, aby przepadło jak najmniej i mając
gdzie skręcić, usiedliśmy na przeciw siebie.