* * *
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00



Choć nie jestem zbawcą ludzkości

Ni prorokiem drapanym w pięty

Czasem we mnie ta myśl zagości

Jestem wyklęty



Wdam się w pierwszą lepszą fujarę

Co post mortem w ten deseń plecie

Co zostanie po mnie? Stron parę

Na Internecie



Cypek Norwid wbijał ząb w ścianę

Też mam wprawę w klepaniu bidy

Lecz kto skazał mnie na tak zwane

Ciężkie norwidy



Piszesz piórem trzema czterema

Sławy potąd, co twoja klitka

Na wieszaku jest, czy już nie ma

Czapla norwidka



Czy mi żal nie mówię że wcale

Wszystko ma swoje dobre strony

Przyjdzie czas mój kitę odwalę

niedoceniony



Nie ma mowy, chyba też wiecie

Bo nie jestem aż takim jołopem

Jechać na wilczurzym bilecie

Ani nie open.



Po kolei czy nie pokolei

Każdy wykrot miewa swój kraniec Ja też

nie traciłem nadziei

Został kaganiec.



Skończą dwa zakochane robale

Miodowy miesiąc na dnie mojej głowy

Będzie cud facet nieznany wcale

Nagle kultowy



Powie ktoś kryguj się,

Wania-wstania Bo lubimy to my pismaki

Bywam trudny do wytrzymania

Lecz nie aż taki



Kto przejmuje się, najmniej wskóra

Mały krok to ku ocaleniu

Ale kiedyż zaświta dziura

W mym przeznaczeniu



Kiedy w końcu jak grafomana

Połknie mnie biblioteki katalog

Aklamacją trumna ma przyklepana

A miał by dialog



Gdy to czytasz drogi Kolego

I już myślisz witamy w klubie

To się pewnie pytasz dlaczego

Bo ja tak lubię