***
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00



bez tej miłości można żyć

widzieć radiowóz i się nie bać

podobno patriotyzm dziś

znaczy: Jej nie dać się zajebać



kiedyś się dała kochać tam

w sercu w obłokach cna niebyła

Za oknem pochód. siedzisz sam

do Niej się modląc, aby była



zechciała zstąpić zostać Tą

dla której zbudzisz się co rana

Rodacy ją po nocach zwą

Nienarodzona Wyskrobana.



baba chałupa bachor w ryk

a fiskus dosiadł cię okrakiem

Baczyński do historii myk

skurczybyk. dobrze było takim



Jak im zazdroszczę którzy nic

nie mają z Bożej drzazgi na dnie

kosić stypendia ze szkła pić

czekać aż nobel sam ci wpadnie



suszyć kieliszki aż do rana

nie musieć zrywać się nad ranem

(telefon, panie B., do pana!)

hen, w pensjonacie, w zakopanem



co, do roboty? któż to śmie?

kogo to na mnie znów nasłali?

dziennikarzyna? czego chce?

wujaszek Alfred? skąd? z Duppsali?



nie mam dwudziestu latek i

kij ma minimum te dwa końce

prezydent elekt nie da mi

ziemi, co jasna jest jak słońce



niebyłe gdzie rachunki krzywd

wyborcza kreska je przekreśli

każdy jest za nie wątpi nikt

a malkontentów już wynieśli



taka epoka. Boga śle

na dłuższy spacer. chód to zdrowie

Bóg jest Nicością. swoje wie

przyśnie Ratzinger, to ci powie.



Nie schowam się we własny brzuch

w dyplom i mandat, w kieszeń własną

w kapelę, co dobija słuch

w dywanik pod kanapą ciasną.



Czy jest coś więcej poza tym?

Czy świat się kończy na korycie

koncie, tomiku, zgodzie, bym

zdechł, lecz nie dzisiaj (czytaj: życie)?



Każdy wie swoje. Ziemia krąży.

Wiatr, błądząc wśród cmentarnych alej

gwiżdże na wszystko, tych wyjąwszy,

co, znając pulę, grają dalej.