Ukraińskie noce
Dodane przez Ewa Włodek dnia 19.04.2023 21:11
ad vocem Aleksandrowi Sołżenicynowi

Nieboskłon - jedyny bóg,
tu, na ziemi - boski chan,
życiem-śmiercią rządzi sam -
tylko to, może aż to,
co ten świat zechciał nam dać.
Z głębi stepów płynie myśl,
człowiek-strzała niesie wieść:
kopytami w ziemię wgnieść
wszystko to, co żyje gdzieś,
pozostawić bezmiar zgliszcz.

Na kijowskich cerkwi złocie,
na ruinach Nowogrodu
powstał pałac, wzniósł się sobór,
Moskwa, Piter, Carskie Sioło,
Iwan, Piotr, Mikołaj, Józef,
nowy człek pod starym knutem
krwią i kością znaczy drogę.
Mundurowych lalek mrowie,
pod ich butem ziemia drży.
Nie tiumenie, ale pułki,
chrzęst gąsienic, ryk silników,
...Russka armia wsiech silniej...

Z Błękitnego Nieba grom
znów uderzył w Krassnoj Płoszczad',
i duchowy syn Czyngisa
uznał, że nadeszła pora,
by przypomnieć wszystkim wokół
o przesłaniu chana chanów:
tam nasz świat, gdzie nasza stopa!

Wspomnijcie na Perejasław:
sami chcieliście, to macie!
Co raz wzięliśmy, jest nasze,
po wsze czasy, w nieskończenie,
jak nie - w ziemię was wgnieciemy!

Ja nie człowiek, tylko mięso,
mam zabijać grzebać, niszczyć,
łyknąć wódkę, wciągnąć sztos
musnąć palcem czuły spust,
niech ołowiem plunie lufa.
On nie człowiek, tylko ścierwo,
swołocz, patrzą mu się zmiany,
zapomina, że nam winien
absolutne posłuszeństwo,
pracę, krew i wszystko inne!
Ich kobiety - łup wojenny,
też nie ludzie, tylko rzopy,
dać im w mordę, potem - kopniak,
furtkę życia zamknąć hryniem,
później bagnet albo kula!
Bomby z góry, ostrzał z ziemi,
w gruz się walą dachy, ściany,
skowyt żywcem pogrzebanych
może zechce niebo słyszeć.
Dusi dym i dławi pył,
obok martwej matki - dziecko
woła, a krew tłumi krzyk.
Pax Mongolica, Pax Russia...

A świat żyje własnym życiem
i ma swoje priorytety,
te jawne i te ukryte,
krew wrze w alchemicznych tyglach,
od zabitych rośnie procent,
skończy się to dziś, czy potem,
a na razie - czas to zysk,
Serenissima i w Wall Street.