Joan Mitchell
Dodane przez Vic51 dnia 10.02.2023 23:40
Na niektórych obrazach trudno jest zobaczyć
człowieka. Czasem czerwona kreska rozdziela zielonkawe
plamy. To głowa. Mówisz, że zmiażdżona kołami
czasu, a może historii. Bywam bezradny, bo czas
rozmazuje nie tylko znaczenia, ale też twoje
odbicie w moich zmatowiałych oczach. Jeszcze wczoraj
patrzyłem na ostre kolory naszych kroków w uliczce
z paryskiej akwareli, dziś mówisz, że nie musimy już
tam chodzić. Bo kiedy ona całuje tego chłopca,
to jest to tylko marny landszaft. Zostają nam
ogrody z wielkich płócien Joan Mitchell. Może dlatego, że
są tak duże, a może dlatego, że ona kochała wiersze
Jamesa Schuylera. Pamiętam rdzawą elewację
galerii MoMA w San Francisco i to nagłe spotkanie
z plamami kolorów. Tylko one. Niektóre, podobne do
więdnących słoneczników, odchodziły jak zawstydzone
dziewczęta. I stawały się tak bardzo ludzkie.