Na palcu
Dodane przez Maciej Sawa dnia 05.03.2022 23:54
tężeje wosk. Chyli się świeczka w stroiku. Powoli
zmiękcza zadaną w progu sztywność. Niechcianą,
ale obecną. W wir wpadają krzesła, opada krochmal
z mlecznych kołnierzy, Płatki śniegu lądują na gres
przypominający wafle - kiedy wchodzimy na balkon.

Wcześniej opłatek wylatuje z rąk, zanim się połamał.
Kobieca dłoń jak miotła w dywan, zaplątana w rękaw.
Mama się dwoi, by rozlać na czas czerwony barszcz,
okrasić pierogi. Wczoraj do późna kleiła i zaginała im
te swoje fałdki, kształtowała dziubki. A potem nazwała

rzeczy po imieniu. Dzisiaj rozpływa się ryba w ustach,
a od tej ryby nie odstają uszka. Boże - czego tu nie ma!
Jest pusty talerz, są srebrne sztućce, lecz w korcu maku
jakby stygnące. Dla bydła sianko, dla nas wypieki. Dość!
Dość, bo w głowie wyrasta ciało na stole. I obrus. I metka