Odchodzenie
Dodane przez bezecnik dnia 04.12.2015 09:08
Tych tynków nigdy przecież nie pokrywała pleśń . Nie było agonalnego skrzypienia podłogi.
Coraz ciaśniejszymi bruzadmi zacieśniam przestrzeń. Uporczywie przychodzi na myśl praca pająka.
Dopiero na drugim planie oddalające się chyłkiem plecy ojca - nie wiem, może to ja,
tak samo pochylone ramiona.

Poplątały się senne mary i wspomnienia, słychać mlaskanie tych i rzężenie tamtych,
z otwartej tchawicy spłyną krwawe słowa, obrazy, fragmenty pieśni.

Tylko pewność, że już nie wyprostuję zakrętów czasu.
Skamieniały niedokończone zdania.