Wspomnienia z wyprawy na Madagaskar ( 2 )
Dodane przez Roman Rzucidło dnia 06.10.2015 20:37

Poemat - część druga



III

Teraz do nadbrzeża.

Domyślam się, że chcą mnie zapewnić
o tym, że nic mi tutaj nie zagraża.
Ale i tak nie miałem żadnych obaw.
Przeciwnie. Właśnie wygnanie sprawiło, że
zaczęło mi towarzyszyć odzyskane
poczucie bezpieczeństwa. I kiedy jedziemy
konno, ja pochylony nad sobą, oni
w rozmowie, która rozlewa się po okolicznych polach,
coś gorzkiego rodzi się we mnie gdy słyszę
imię Maya wśród rzucanych beztrosko słów i śmiechu.
Najlepiej teraz odwrócić twarz w zupełnie
innym kierunku, tak, aby
ani słońce, ani wiatr cienką warstwą nie powlekły
ściągniętych policzków.

I tak do przybycia nad morze
Jest tutaj port w niewielkiej zatoczce.
Lekko zmarszczonej powierzchni wody
nie narusza żaden nadgorliwy przypływ,
a statek o bladych żaglach czeka
by stanąć na falach.

W mrozie poranka, to będzie tak jakby
lodowiec wybiegł z dziecinnym płaczem
w szeroko rozpostarte ramiona równiny.


IV

Opuściliśmy Islandię.

Z jednej wyspy na drugą, a każda
ledwie odczepiona od graniczących ze sobą
kontynentów. Ja, wieczny cudzoziemiec,
mniej lękam się gorąca tropików niż
ci zwykli do chłodu wirtuozi siekiery i żagla.
Oni na pewno pocić się będą skazani na
życie w strefach podzwrotnikowych. Mógłbym
zakpić sobie z ich nieprzystosowania,
ale tym razem tego nie zrobię
gdyż wiem jak niegustowny jest
mój kostium odporności: choć odsłania
utrudnia przecież poruszanie.