Opowieść rozbitka
Dodane przez Ryszard B dnia 05.06.2007 15:12
Z cyklu "Mój braciszek"


Kieliszki znad kontuaru puszczały oko. Nie piłem
czekolady, a powietrze unosiło się wokół. Kelnerka
niczym ważka zawisła przy stoliku. Nie wierzy, że
wódka smakuje jak woda, a woda ma smak mleka
z jej brzoskwiniowych piersi. Za dotyk, zapłonął papier
ścierny. Nos rósł z minuty na minutę, nie dziwiłem się
mam wschodnich przodków.

Balansuję na krawędzi, uderzenie sztormu wyrzuca mnie
za burtę. Zła godzina. Droga straszy pustką niczym
okradziony portfel. Nie lubię pustki. Kierunek znam,
topole jakby mniej znane. Nazwy ulic jak chińskie znaki,
od dobrych kilku lat nie brzmią znajomo. Łapię wiatr.
W tył zwrot, jak wyznaczyć azymut. Płynę. W poszukiwaniu
straconego pionu, zapoznam się z ziemią. W trawie
znajdę cichą przystań .