Luźne popołudnie jesienne w londynie
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00



Przed każdym domem kot w słoneczku drzemie,

cały w zapachach kuchni siódmym niebie.

Leniwie rozłożyłem się na trawie,

resztki dobrego czasu, co przemija, trawię.



Nie śpieszno mi już nigdzie, bo i po co.

Jeszcze dodziergać nić poezji złotą,

jeszcze w ostatnich dniach trochę wypocząć,

tacy jak ja nie mają tu co począć.



Cóż, odfrunęły anioły z tego świata?

Tu pokój jest tylko pustym dźwiękiem,

zszarzała kolorowość Wszechświata,

spowszedniały rzeczy święte.



Tylko czasem jeszcze coś zabłyśnie

i jak iskry w popielniku się dogrzebię

odrobiny spokoju leczącego serce,

szczypty lenistwa, co kocha samo siebie.



Lecz i ten mały odpoczynek minie,

czyniąc chwilę przez chwilę lżejszą,

gdy jak kot w słońcu się zawinę,

dokąd starcza złotojesienne ciepło.