zalani spiritusem
Dodane przez boz dnia 15.03.2007 21:06

ssak z ogonem miał złatać rozrastającą się dziurę lęków
nie sprostał jej, dostał budę i rozszedł na dźwięki
zostawia w kraterze ślady gówna na pamiątkę prostego
spaceru, milczy, że trzeba mieć buty zanim kupi się smycz


jak zabawki w rękach pana m, neurotycznego starca
w oparach spiritusu podróżujemy engramami za daleko
w donikąd giniemy nigdy nie wracając, z wiarą czy bez wiary
z determinacją potwierdzamy dwa procenty w lustrach

dzisiaj mamy lustra z klawiaturą, stukamy
a to deszcz stuka i cisza nienazwana...

spiritusowa kołysanka jak kołdra zabrana z mamą
zatrzymuje powietrze, uspakaja, wyprowadza za rączkę
z wymiarów nie potrafiąc, jak ten z ogonem, poprzestać
na trzecim. na trasie za płasko, za mało, za czarno od kosmosu

zalany m, ze swoim kacem dowodów kończy w wytrzeźwialniach
rano odwraca klepsydrę, piasek przysypuje patetyczną tezę
zawsze tę samą, zawsze samotną, uzasadnioną jakoś tak: qualia nad fekalia
po ostatnim odwróceniu spirit paruje jak lód w kwarkach komety...


/z szympansami dzielimy 98% materiału genetycznego/