refektarz czytania
Dodane przez czart dnia 20.05.2008 19:50
można zesypać w klepsydrę zapach, dotyk sprowadzić do roli głosu,
smak jak zwykle zawodzić, a irytacją ciąć gładko i na oślep.
tymczasem zegary ograniczają się wzajemnie, czasem nasiąka gęba,
skórzaną mapę stawonogi dzielą pajęczyną w misterny witraż,
gdzie wystarczy wyobraźnia, by nie dotykać ostrych strun spojrzeń.

na półce same postawione nazwiska, jedno ślepe, podparte białym krukiem,
dalej róża wiatrów zakorzeniona w spękanym słoiku po kawie z promocji,
kiedyś była marzeniem, teraz tylko pamięć pozostała o nim, kwestia gustu,
garść nasion ciśniętych i skiełkowanych w brailowskich opowieściach,
niczym imiona jorge, franek, maria, kropki pyłu usypane na kształt oczu.

nie widzę źrenic pod wieloznacznością powiek, dziadostwo żebra się w kącie
smugę dopadł półcień i tańczą w izbie ścierając kurzowy naskórek podłogi,
klaszczą okładki mlaskając gałganami stronic, wirują bliki odbite w dnach,
na krawędzi pisku zatrzymują się paznokcie, scena wygasa dla cieni,
litery tykają jak sekundy, gdzie godzina jest zdaniem, a czas zamykają okładki.