wietrzne pióra, ślepe naboje
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00



P.L.

(piśmiennemu)




tak, dałem się sprowokować. wciągnięty

w pismo tonę po uszy w tym zasranym tuszu,

brudzę tłustą czcionką czyste strony. moje ciemne

strony przy nocnym świetle wychodzą na światło

dzienne, jestem jak ćma krążąca uparcie wokół

żarówki, szamocząc się uderzam na oślep. moja

kobieca intuicja pozwala chwytać się tylko rzeczy

równie złudnie trwałych jak chociażby to, że

kiedyś chociaż przez moment ktoś pochyli głowę,

nie, nawet nie czoło, tylko same oczy żeby potwierdzić

albo zaprzeczyć. tak, najważniejszy jest stosunek,

nawet byle jaki, bez gry wstępnej lub występnej, ale

jednak-wchodzisz albo wychodzisz, zostajesz albo nie.

więc zaciemniam dalej aż do nieznośnego bólu

trzech mocno zaciśniętych palców prawej(?) dłoni.

zamiast zarządzania, prawa czy medycyny

zawzięcie trzymam się krótkopisu jak pionu

(pieniędzy, sądów, lekarza). przecież dobrze wiemy,

że każde zawieszenie broni jest tylko próbą sił,

rozglądaniem się wokół. to wszystko przypomina

niewinną zabawę w berka albo jakąś niegroźnie

zakaźną chorobę, jednak donoszę ze smutkiem:

sprawdziłem-wszystkie ostre pióra nabite są na

ŚLEPE naboje. dotknięty prowokacją

prowokuje dalej?