MARIANNA
Dodane przez reteska dnia 08.05.2008 09:59
Kwiecień

Nie zatrzymujcie mnie, matko, rzepak rozkwitł. Słońce
rozłożyło się na polu i woła: Marianko, przyjdź, wejdź
w światło. Bo światło, matulu, musi mnie prześwietlić,

wtedy rozpływam się płycizną na rzece - rozlana szeroko,
wypełniona. Kiełkuje we mnie wszystko, kwitnie. Nie mów

matko, że wąż w rzepaku czyha, lęku nie kładź za pazuchę.
Nie założę butów, boso wejdę w maślany czarnoziem, na ciało
zbiorę miododajny pyłek. Dotknąć pozwolę, poczekam

aż nasienie wyda owoc.


Wrzesień

Matko, wąż mnie ugryzł. Pamiętasz rzepak? Nie trzeba było
puszczać mnie na słońce, nie trzeba pozwalać wychodzić w pole.
Wąż chytry jest, schował się i czekał cierpliwie. Schwycił,

zanurzył w żółci, w zieleni wytarzał, celnie i mocno zatopił
kły, ranę otworzył i wszedł do środka. Zamieszkał we mnie
panoszy się, karmi ciałem i rośnie; dlatego puchnę. Matko,

ratuj, bo pożre od środka. Ciii córuchna, cicho.To nie wąż
krzywdę zrobił, nie wąż zamieszkał w tobie. Rzepak cię
otumanił, ale nie z wężem w rzepaku się kładłaś. Dziecko

nosisz w sobie. Wyjdzie z ciała, kiedy przyjdzie czas,
wykołysze się, wyhuśta, wyniańczy.


Grudzień

Już miesiąc kołysanek, ojcze, znieś ze strychu kolebkę,
wrzątku nagotuję, wyparzę drewno, niech przypomni,
że kiedyś było świeże i niewyschłe jeszcze. Niech zmięknie

dla mojego dzieciątka, dla synka mojego z rzepaku wyrośniętego,
przez węża wywróżonego. Sianem kołyskę napełnię, do sienniczka
nakładę, płótnem najdelikatniejszym wyścielę. Przynieś kolebkę,

ojcze, bo nie mogę doczekać się, kiedy pierś włożę w usta,
podzielę się mlekiem, krwią swoją. Lulajże perełko zaśpiewam,
hodować będę rebionka, aż wyrośnie jak świerczek młody,

nikomu nie oddam.