Ewa Sonnet
Dodane przez Kamil Brewiński dnia 07.05.2008 17:40
Dni jak pekińczyk nie schodzą z kanapy.
Ich sierść lśni nocą, która nie chce nadejść,
ani się skończyć, więc wypada leżeć.
Przez cienkie szkło szklanki podziwiać światy,
bajeczne jak piersi Ewy i dobre
jak żebro Adama - o wężach cisza,
bo makiem zasiała panna Demeter.
I wpada nam wierzyć, że nie była
jaszczurką zazdrosną o te jabłuszka.
Zresztą, w co tu wierzyć, kiedy serduszka
podszeptują nam, że to tylko fusy i szlus.
Więc dopija się herbatę i znika.
Pozostaje tylko noc, a może "aż",
bo najważniejsze, że topless i można
podziwiać lub spać