fragment poematu "XX widziadeł"
Dodane przez viola dnia 28.04.2008 04:43
VII
Orkan woła kaduki. Przenosi mnie w sen
o kirgiskiej wsi, gdzie nakazali nam żyć
w kuczce z darniny. Mija pierwszy dzień -
Matka w kołchozie błaga o jęczmień.
Przynosi mieszek plew, trudno uwierzyć
jemy otręby. Siostro, czy to tylko sen
o Królowej Śniegu. Jej włości to step,
siny powóz. Walonki zaczynają gnić.
Parują łby, onuce. Mróz. Czwarty dzień -
Palenisko w gardle, kocioł wrze, ogień
wzgardził mokrym polanem. Chcę wyć
z głodu. Kiedy żrą wszy, wraca ten sen
o bojcach z pociągu. Płonie rudy śnieg
we włosach, piecze ług. Trzeba przyrządzić
szczaw na baranim łoju. Dziesiąty dzień -
Wykopałam mięso z dołu. Wytną nas w pień!
krzyczy matka, wyrzuca padlinę na perć.
Dobrze, bo z wąglikiem. To noc? Nie, dzień
jak piołun, wędzidła widziadeł plączą sen.