Szybuję po szybie
Dodane przez Kruczasty dnia 22.04.2008 14:22
Wyciągam rękę po koronę drzewa.
Dotykam mrugnięciem okiennego szkła.
Szuram i kreślę, szybuję chyba,

odlatuję z parą ust.

Kupuję farby w sklepie z codziennością.
Kładę się na szare i nie szarzeję.

Odpływam, rozlatuję i rozpuszczam się.
Widuję z niebem.

Przykrym jest to, że jadę.

Żerując na czasie, chłonę wiatr posłuszny.
Szybować nie szkodzi, absolutnie.

Dodaję cienia skubiąc noc o szóstej.

Kilometr dalej, tylko palą papierosy.