Rozkład z widokiem
Dodane przez Joanna Lech dnia 21.04.2008 11:54
Cisza, jakby wszystko stanęło. Nagle świat jest o jeden krok odtąd.
Od kiedy palę na schodach, sąsiadka codziennie pyta, czemu tak rzadko
przychodzą listy. I dzieci już nie przychodzą. Wie pani, jakie to smutne.
Nie wiem. Odkąd dorastam, wszystko jest chłodne, pełne wilgoci.
Światło odstaje ode mnie i każdy dotyk jest obcy. Przypominasz bociana,
mówiła ciotka. Te długie nogi, ręce jak gałęzie. I nawet skóra zmieniła
barwę, nabiera odcieni. Jeszcze nie wiem, kim będę, kiedy dorosnę. Wciąż
jestem wewnątrz. Zbieram ciepło, nawijam na palce. Jeszcze trochę,
niedługo. Świat dopiero będzie. Zawsze mówili: wskazany jest pośpiech,
uległość. Lepsze stopnie, które prowadzą do jeszcze lepszego. Więc na granicy
drgania zaczyna się rozkład. Krawędzie są ostre, zło czai się w ciele.
Ojciec narzeka na rząd, matka na ojca. Nawet słowa są ciężkie od wody.
Niebo puchnie od spodu, zaraz się rozleje. Coś wisi w powietrzu,
coś gnije, szeleści.