sztuczne łono natury
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00





świątecznie znaczone drzewa, wokół których błądzimy szukając

szlaku coraz częściej kłaniają się w pół drogi, dając się mocno we

znaki. w takich sytuacjach najlepiej udawać niewidomych

i nie tracąc z oczu resztek nadziei brnąć dalej.

po swojemu wytyczamy więc nowe trasy, których nie znają żadne,

najświeższe nawet mapy. bo przecież w którym momencie mógłby

tkwić błąd, skoro dzisiaj w tych barwach występuje ciągłość.

nie zmieniając tempa, z coraz mniejszym zapałem i coraz mniejszą

ilością pieniędzy szukamy przydrożnej Panienki, którą już ktoś

przed nami zdołał tak chytrze przekupić, za niecałe

złotych czterdzieści pozbyć się nieznośnego ciężaru grzechów.

znowu bierzesz na kredyt zaufania wiedząc, że taki już na szczęście

jej zawód, żeby nie sprawiać innym zawodu. od wieków oddaje się mu

jednak bez reszty, pozostając w dodatku dziewicą.

obdarowany gotówką i lekkimi wyrzutami sumienia uczysz się,

że nawet zachód słońca nie jest tak całkiem za darmo.

teraz siedzimy na grzbiecie szczytu, cierpliwie polujemy na

uciekające myśli. zostawiamy gdzieś w dole to pulsujące

światłami krocze miasta, z którego nie wyjdzie już dziś żadna

żywa istota.