1989
Dodane przez Radek71 dnia 15.04.2008 18:09
Już się czuło, przeczuwało.
Rano w kościach coś trzeszczało.
Jakieś ślady przy piwnicy
i pół rozbitej donicy.
I śmietniki bardziej puste.
Ktoś zawszoną ubrał chustę.
Ci, co zwykle z Caritasu
biorą chleb i siup do lasu,
ci, co jedzą w jadłodajniach,
a mieszkają w starych pralniach,
ci, co denaturat chleją
i na nogach wciąż się chwieją,
urządzają zlot handlowy.
Dziś o piciu nie ma mowy.
Każdy zbieracz coś przyniesie,
nawet jeśli mieszka w lesie.
Przyjdzie Jachu, co na dachu
kiedyś ukrył się ze strachu.
Przyjdzie Piter, co wygląda
jakby sprzątał po wielbłądach.
Będzie Chudy z aromatem,
co ze skarpet jedzie latem.
Przyjdzie Rumcajs - ten, co czapkę
kiedyś sprzedał za kanapkę.
Będzie Kulas, co dwa lata
puszczał pawie, jak mistrz świata.
I wesoły Kaszpir będzie,
co nawijki niezłe przędzie.
Przyjdzie Trocki - to amator
zioła i wierszy kreator.
Wśród towarów znajdą się:
stary łuk, co wciąż się gnie,
sznurowadła, klej do laczków,
radio Echo, parę znaczków,
dzieła Marksa i Lenina,
od marchewki zielenina.
Do cerowania skarpety,
połamane trzy rolety,
stare puszki, nać pietruszki
i kradzione cztery gruszki.
Jakieś blachy, dwie kiełbachy,
obszarpane almanachy.
Jakieś druty, lep na muchy
i zapchlone dwie poduchy.
Jakaś lufka, kit, parówka,
obgryziona ćwierć ołówka.
Jakieś czopki, gacie w kropki
i gumiaki na wykopki.
Stare wnyki, trzy palniki,
malowane dwa nocniki.

''Panie, kup pan pół banana,
mogę paść tu na kolana,
no bo my nie wyrobimy,
jak te PITy popłacimy.''