kasownik
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00







przepraszam pana, panie Baczewski, czy mógłby

mi pan skasować bilet ? autobus tak trzęsie,

że boję się nawet wystawić dłoń poza

bezpieczną burtę fotela, boję się utonąć

w pańskim mętnym wzroku ogrodzonym

przyciemnionymi szkłami ratunkowymi.

patrząc na pana sama zaczynam się trząść,

ach, ten pański szelmowski wyraz

milczących ust z miejsca kasuje i mnie,

i mój bilet. powoli wślizguję się w pana

półuśmiech jak płaski bilet w cieniutką

szczelinę kasownika. czyż nie o to chodzi,

żeby jednym szybkim ruchem męskich

oczu skasować od razu z dwóch stron,

a potem, zmieniając na zakrętach pozycje,

bezpiecznie dojechać do celu ? jestem przecież

pańskim czerwonym kapturkiem, więc wilk

będzie syty i owca cała

zadowolona. zróbmy sobie przystanek

w myśleniu, bo nie daję rady już dłużej opierać się

pańskim niemym namowom. wiem, pan musi być

w formie jak każdy juror przed konkursem.

no, i jak mnie pan teraz wycenia, panie Baczewski ?





nie wiem jak pan, ale ja

po prostu wysiadam