Jenisej
Dodane przez Iv Burgund dnia 08.04.2008 14:01
próbujesz być przebiegła. jak kornik. nadstawiasz ucho
ale twój głos drąży noc z innej strony. wstajesz i liczysz
sny, ale gwiazd jest tyle, że wystarczy na garść. zaciskasz
piąstkę. odwracasz się do ściany. to jest Jenisej. zimą

sanie mkną szybciej niż zwalone pnie. kiedyś chciałaś
wyciąć swoją twarz z krajobrazu. krzyczałaś nie! i pies
nadbiegał. wtulał łeb. w pobliżu leżało ścierwo rzeki. ciało

rozłożone na czas roztopów. zbyt dużo miałaś szczęścia
drobnych monet i chust. tak mówił Jan, gdy na twoich
oczach dobijał wiosłem rannego żurawia. będzie co jeść
przez tydzień, mam już dosyć ryb. oddech rwał się w nim

jak przepona. pluł krwią i charczał: wszyscy tak skończymy.
potem szeptał pacierz za duszę cerkwi. mijaliśmy pogorzelisko
i ujrzałam Sonię. siny ślad na jej piersi. naga wychodziła
z rzeki. czy lato rzeczywiście było tak ciepłe? może

komendant przyszedł w nocy. strzelił z obcasa i roześmiał się
a zęby świeciły mu jak łuski z pepeszy. Sonia, padajti wsiuda
diewoczka. ja też nie zdążyłam dobiec do drzwi.