Deszcz w odblaskach purpury
Dodane przez mauricjo dnia 01.04.2008 06:11
Z portu odpływają pękate statki
To hinduskie święto i pachnie cynamon
Moje myśli powróciły już do mnie z miasta, ciemnego miasta
Kroczą przy mnie cicho, jak oswojone zwierzęta, jak duchy
Gotowe są mnie bronić gdy zajdzie potrzeba, gryźć
Dopóki nie pozbieram łupin słów z ulicy
A stary mędrzec nie każe mi odejść

Pod powiekami które niegdyś jak płatki kwiatu
Wzbiera deszcz purpurą bólu, nie widzi celu
Nie umie się wydostać, jeden tu drugi tam ja
Bardzo ciemno, i żadnych żywych stworzeń
Żadnego mięsa żadnego pokarmu

Nowego smaku nowego zapachu
Gdy byłem młody tak chciałem tak chciałem
Usłyszeć barwy i smakować wonie
I za to po śmierci dopadnie mnie kara

Popłyńcie świeczuszki wodami Gangesu
Na końcu powiedzcie to waszemu bogu
Niech tu się zjawi pod jakąś postacią
Kimkolwiek on jest niech wie, że zwyciężył

Powróćcie do mnie zielone marzenia
Srebrzystych zatok oto widzę jak przez szybę
Jarmark odchodzi nie umiem zrozumieć
Nie znam języka nie śmiem dobyć głosu

Gdzie są mężczyźni w białych garniturach
Gdzie ich dym cygar i stukot obcasów
Płowe kobiety na wieczornym słońcu
Wychodzi z portu sześć krągłych bogini

Słońce zachodzi nad śmiercią... O Wenus!
Ty nie zrozumiesz... przytul mnie do siebie
Jutro wybiorę - sztylet czy puginał
Nie jestem godzien umrzeć jak mój mesjasz