merzbau
Dodane przez Franko dnia 31.03.2008 18:49
przez dno butelki obserwuję plastikowe
oko, rozbite szkło, ścinki etykiety i chodniki
pokryte wczorajszymi brukowcami - to wszytko,
to ślady dla niepoczytalnych. powtarzam:
to wszystko.
dzwonek do drzwi.
judasz w drzwiach, w otwartych zupełnie ktoś inny.
zostajesz? wychodzisz? - zagaduje schwitters,
a myślach wyrywkowo powtarzam łacinę: ego,
(...), mihi, (...), me. jak kozioł ofiarny albo filozof,
pomiędzy lewą a prawą futryną, w myślach powtarzam
łacinę: ostatni będą pierwszymi -
jakby zupełnie o kimś innym.
rozbite dno butelki nadal coś skrywa: skrawki
uliczek, wyrosły ratusz urywkami pojawia się
i niknie, jakby pękał w szwach, schody prowadzą
tylko do wyjść, a kamienice gubią się w piętrach.
obracam głowę i szepczę do ucha:
stoisz do góry nogami. powtarzam,
jakby zupełnie komuś obok.