W DRUGIEJ I TRZECIEJ OSOBIE
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00
W spoczynku horyzontu, co przepala spojrzenie poza jego
Dal, nie ma względnego pocieszenia z odbitego wzoru
Ziemskiego snu o chwilowym zanurzeniu się w łuczywo
Rozpalone do nieskończoności trwania w miejscu wybranym
Uderzeniem pioruna. Nie pojąwszy do tej pory żadnej z
Przemian strojącej czas, bez potrzeby zajrzenia w oko
Najgłębszego tunelu, patrzy jedynie na liniejącą już
Skórę tego, co zostawił nie wiedzieć po co i na co,
I szuka, choćby nikłego, ale zawsze będącego punktu na
Wykresie swoich potknięć, idąc linią na tyle już krętą,
Że aż prostą w jawniejącą ciszę, która mu kiedyś odpowie
Z hukiem lawiną spojrzeń ściągających go teraz błękitną
Żyłką na brzeg. Oddech roznieci mu ciepłem żywszy rytm,
Po drodze spotka choćby jeden powód i wreszcie świat
Wokół niego okręci się na tyle płynnie, że granice schodząc się
Ze sobą, podejdą stromo do gardła i nie nastąpi już nigdy
Żadna w nim zmiana, światła spłyną w inne strony, bowiem
Skróci mu się pułap, kiedy wyjdzie w świeże strugi lata.