PASSUS
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00
Nie wspomożony przez osiadłe noce, głuche od wycia
Księżyca, odwiązany od wszelkich poprzeczek na sztorc
Ustawionych i w obwisły brzuch nieba wbitych, musisz
Przecież jeszcze widzieć, skąd nadciąga kolejna gromu
Zadymka tląca się, jak iskra wpadła do zwiezionego stogu,
Żeby wyznaczyć jeszcze bardziej skutecznie miejsce nowego
Pochówku wciąż tasujących się dat. Związać się z wygiętym
Cieniem, cykaniem spadłych sekund odnowionym,
Licząc skłębienia sunące jak forpoczta przed tumanem
Fali suchego morza, to jakby włożyć ci głowę w wiadro,
Inną, niepewną porę podać przyjazdu, czy z ukrycia,
Przez łysą gałąź patrzeć aż zmiecie cię mdła riposta.
W tej pogodzie wielokrotnie będąc, bez tożsamości czasu,
Zanim odprowadził cię chłód w ogniku oka, byłeś jeszcze
Mniej niż teraz skory, wszelką zjawą i śliną na szybie, grając
Bez smyczka na strunie naciągniętej przez dławiący wiatr.