labirynt niepokoju
Dodane przez arekogarek dnia 14.03.2008 09:57
Rano nie mogłem ruszyć ręką
przeszyty bólem jak ogromną igłą
przestałem oddychać na chwilę
Rozkosz nieistnienia urodziła się
o świcie

walczę z jaskółczym niepokojem kroję chleb powoli
krok za krokiem przechodzę kolejne elementy posadzki
wzrok napięty wyczuwa każdą nierówność
jak otworzyć drzwi?
Labirynt schodów, ocean myśli,
Znów wolno najpierw lekkie stopy potem miękkie kolana i brzuch
wypełniony lekarstwami silne ręce nie pozwolą upaść,
Kręgosłup jak chorągiew w środku dnia pełznę
po kolejną porcję życia w kapsułkach i fiolkach
Panie doktorze czy będę mógł latać?
Niewykluczone - mądry lekarz zna swojego pacjenta,
który oddycha przez rurkę i patrzy w ciemniejące słońce na horyzoncie
Kolejny dzień zapadł w pamięć
Jedyny skarb który w sobie nosisz
Obok stłumionego smutku

Cierpienie jak głos
z oddali
daje znać to początek nowego życia