Ania z Gdańska
Dodane przez Natalia Julia Nowak dnia 29.02.2008 18:00
Zamknięta w tej klasie jak w celi,
bez skutku szukałaś schronienia.
Nikt nie chciał wykrzyknąć: "Przestańcie!"
w obronie Twojego istnienia.

Cierpiałaś, zdradzona jak Chrystus,
w szponiskach nieletnich sadystów.
Zostałaś zraniona za czystość,
jak niegdyś ofiary faszystów.

Twą cnotę zmieszano z nawozem,
zaś godność sztyletem przebito.
W tym jednym, szatańskim momencie
Twą radość i ufność zabito.

Zabrano Ci wszystko, co miałaś,
więc chciałaś już tylko jednego.
"Niech Bóg mnie wybawi - szeptałaś -
- z mojego Gułagu szkolnego!

Niech krew moją rozpacz usunie,
a gniew niechaj z limfą wypłynie.
Sens życia uleciał do Nieba
w tej czarnej, uczniowskiej godzinie.

Już nie chcę uroków młodości,
kolejnych czternastu lat życia!
Bo stanu sprzed tamtej sytuacji
nie zwrócą już żadne przeżycia...".

Dziś tylko ból w martwych źrenicach
jest Twojej Golgoty dowodem.
Wiatr wieje po całej mieścinie,
pytając: "Cóż było powodem?...".

O, Aniu, wciąż cierpię wraz z Tobą,
choć zwłoki Twe więdną w mogile!
Żałuję, że byłam daleko,
gdy Ty przeżywałaś złe chwile!

Chcę złożyć Ci świecę w ofierze
i kwiaty od marzeń piękniejsze.
Już nie wiem, czy śmierć, czy też życie
na świecie jest najokrutniejsze...