***
Dodane przez Kamil Brewiński dnia 27.02.2008 23:12
Piana.

W przedpokoju kwarantanna, buty przemokły.
Ten wieczór nie pachnie dobrze. Czy masz klamerkę,
lub po prostu świt, ze słońcem dużym jak wanna.
Napuścimy sobie wody, zaczniemy machać
rękami, nogami. A kiedy się pojawi

utoniemy.


Ogród.

W przedpokoju kwarantanna, buty przemokły.
Panowie w białych kitlach szukają przyczyny.
Przypuszczalnie to wanna wylała na buty
i parkiet. Wszystko byłoby w porządku, gdyby
nie dzikie trawy, które wychodzą przez jego

szczeliny.


Susza.

W przedpokoju kwarantanna, buty przemokły.
Od kiedy usnęły płuca, kapie z sufitów.
Rozrastamy się po ścianach, mierzeni innym
zegarem. Ten, który liczył się kilka wdechów
temu, jest teraz wyschłą studnią na pustyni

ust.


Plaża.

W przedpokoju kwarantanna, buty przemokły.
Każda para na inną okazję, na inną
stopę. Najpierw rowerek i miękka podeszwa.
Podwórze dalej, skóra i grube sznurówki.
Na jego końcu łóżko i za ulicą szum

wód.

Odpływ.

W przedpokoju kwarantanna, buty przemokły.
Ten wieczór nie pachnie dobrze. Czy masz odświeżacz,
lub po prostu świt, ze słońcem pełnym jak wanna.
Odpuścimy sobie wszystkie wody, do źródła.
I bosą stopą przetniemy kamienie, aż po

krew.


Korzeń.

W przedpokoju kwarantanna, buty przemokły.
Mieliśmy wyjść drzwiami, zrobić zakupy w centrum.
Docieram, za oknem korona dębu. Kiedy
pękną szyby, tak jak pękły płuca, pod miastem
stanie się dom, moje centrum. Zarosną bluszczem

wystawy.


Jaskinia.

W przedpokoju kwarantanna, buty przemokły.
Panowie w białych kitlach zrywają parkiety.
Poszukują nasion. Znajdują pnącza, które
ciągną się do wanny. Tatuaże na ciałach.
Na pierwszym, wygłodniałe zwierzęta biegną w ich

kierunku..


Uczta.

W przedpokoju kwarantanna, buty przemokły.
Panowie w białych kitlach zrywają sufity.
Szukają burzowych chmur. Znajdują wiatr, który
niesie ich do wanny. Tatuaże na ciałach.
Na drugim, jaskinia, zwierzęta śpią przy wejściu,

pada.