Gdański exodus jak Dante tam i z powrotem
Dodane przez plato dnia 24.02.2008 22:55
prolog
znalazłem pióro pożyczyłem kartkę
mogłem zacząć pisać kolejowe skutki i przyczyny
płynąc sennie przez wieczór przechyłów i rozlewisk
noc pełną bocianów saren i jeleni stojących jak posągi
gdańsk przywitał nas wiatrem straszącym największe kutry
i od razu było magicznie dzieciaki biegały za czapkami
piszcząc w radosnej ekstazie szalone matki goniły je w innym kierunku
kierowcy są inni autobusy zawsze spóźnione jedną dwie minuty
przez ich opieszałość i aspiracje towarzyskie maniana tak tu mawiają
droga pod górę dziwne uczucie podać sobie rękę z bratem
usiąść napić się pomilczeć nad zabrudzonym popiołem dywanem
zabrać klucze i popatrzeć jak ucieka do swoich spraw już gdzie indziej
nie odzywaliśmy się do siebie przez te cztery bombowe dni
gestami kazałem jej ustawiać się do pamiątkowych fotografii
gestami dziękowaliśmy menelowi który ukłonił się
i powiedział ze wyglądamy jak z bajki
bo tam alkohol nie zwalał mnie z nóg
a ciebie nie tuczył
epilog
w domu ślady krwi jak
landrynki polerowane na wysoki połysk
szlak czerwonych podeszew
wypaczył drogę powrotu