Śmierć Tristana
Dodane przez Henryk Owsianko dnia 24.02.2008 01:13
Nie! Nie opuszczaj mnie Tristanie,
z tobą odejdzie cały świat,
i tylko ból mi pozostanie
i samotności tysiąc lat.
Dziurawe łodzie pozostaną
i puste słowa wielu dni,
noce bezsenne, zapłakane,
niewypełnione niczym sny.
Co człowiek zrobi dla człowieka,
czego bogowie nie czują,
zamiast nagrody i pociechy,
dzisiaj sumienia chorują.
Nie znała miłość tej ofiary,
nie czas, nie miejsce, bogowie
mają pewnie swoje zamiary,
nikt na mój płacz nie odpowie.
Cisza wokół, gdy łkać przestaję,
czy nikt nie płacze dziś ze mną ?
Ty już odchodzisz. Sam, w nieznane,
na twoją drogę chwalebną.
Otulę cię, by moje ciało
było dla ciebie płomieniem.
Odpłyniesz, ja będę czekała,
spowita wiecznym milczeniem.
Popatrz, zorze wieczorne krwawią,
przez noc na chwilę pokonane,
lecz jutro, znów bogowie sprawią,
że z rosą świeżą rankiem wstaną.
Tak ty, choć dzisiaj wzrok odwracasz,
przez śmierć na chwilę pokonany,
wrócisz jak zorze, pieśnią naszą
echem potomnych wyśpiewany.
Stygniesz miły i cała czuję,
jak gaśnie gwiazda najgorętsza,
niechaj miłość nie uzurpuje,
że może być od mojej większa.
Teraz płomienie pieszczotliwie
oddadzą bogom twoje ciało.
Uśmiech ironii tak dotkliwie
zabija duszę moją całą.
Oblicze prawdy nieruchome,
złowrogą magią owładnięte,
czym więc me żale i łzy słone
wobec nicości niepojętej?
Nadzieję moją składam w tobie,
niech z płomieniami ciąży bogom,
wielkim kamieniem ją ozdobię,
bym jak najprędzej była z tobą.