Rytmika
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00



Kiedy tak stała,

plecami oparta

o szafkę drewnianą w kuchni,

z jedną ręką na biodrze,

jak futerał do wiolonczeli,

kilka moich prób

musiało przypominać

naciąganie struny w studenckiej gitarze.

Nie umiałem się dopasować.

Po zawiasach, skrzypiących w sąsiednich pokojach

słychać było, jak inne dopasowują się

do swoich instrumentów.

Wybrałem stół, kilka kostek cukru

i maggi,

tymczasowe zajęcie dla palców.

Paląc papierosa

za papierosem patrzyła

jak układam kostki,

parami obok siebie, kładąc

brązowe na białych.

W rytm moich palców,

stukających miarowo

w drewniany blat,

następowało powolne brązowienie cukru.

Nim doszło do końca,

mogłem już,

nawet bez pukania.