WON
Dodane przez Mirka Szychowiak dnia 20.01.2008 22:35
Chodziło jak pies przy nodze, uważaj kobieto, znowu
zabłądzisz, a potem się zawiążesz w najtrudniejszy supeł.
Warczało, zachodziło drogę, stawiało szlabany. Udać,
że to nie do mnie, że nie słyszę, puknąć się w czoło
i zażyć procha. Spać, spać, przespać, wykiwać tę małą
francę. Do wczoraj byłam na plusie. Rano zrobiło myk
i jest w środku, wspina się coraz wyżej, przeciska
przez zwoje i kopie. Ani się podrapać, chociaż mózg
mnie swędzi. Ono myśli, że to jego miejsce, pod czaszką
się rozwaliło i przemawia, ze mnie się dymi i zaraz będzie
strasznie, bo już kiedyś byłam rozsądna i rozum miałam
stosowny. Zasiałam, podlałam i tylko ja urosłam. Mów,
mów (czytaj: truj). Twoje czarne - moje białe. Twoje
stój, znaczy iść. Jestem moja własna do końca, jasne?