Blenda
Dodane przez Tomaszek Halfka dnia 19.12.2007 16:06
Moje oczy są w coraz to gorszym stanie.
Nie chodzi o wadę, nie mówię o jaskrze.
Kiedy wieszam pranie i na siebie patrzę
- moje oczy widzą codzienne umieranie
jeszcze pojedynczego ciała, bo jeszcze
się mieszczę w tej warunkującej rozstanie
powłoce z papieru zwilżonego śliną.
Nasze łodzie się miną (grymas uśmiechu),
nasze łodzie się mienią (brokat i cekiny).
Opowieść o kolorze, który zgubił znaczenie
- piękne mówienie, zdrobnione do "rozmówka"
na kursie języka, najlepiej angielskiego.
Przecież nie dostrzegą różnicy w zapisie.
Moje oczy są w coraz, coraz to gorszym
stanie. Kiedyś były tylko "smutne",
teraz to jest "rozpacz". To nie siedzi
we mnie, tylko "podczas siebie". Taki
akt własności, żeby był czasownik. Taki
akt własności, żeby przyjąć gości i
częstować ciałem (idea chrześcijaństwa
to przejście z "szukałem" do jesień
widocznego na murach). "Która jest?" Tak,
to tutaj. "Mam nadzieję, że zdążę." Bardzo
ładne miejsce. "Dziękuję." Proszę się rozgościć.