Trzy białe orły
Dodane przez Bogumił Poznański dnia 14.12.2007 04:48
Przysiadł starzec po wspinaczce
w cieniu wysokiego dębu
by odpocząć chwilkę u skalnego zrębu,
spojrzeć z góry ku swej chatce,
wzrok zatopić w błękit lśniący.

I zabiło serce starca, hej! z tęsknoty!
Z oczu łza sie potoczyła
za wspomnieniem kraju
gdzie Wóz Wielki koła toczy.

Wtem usłyszy szum nad głową -
skrzydeł białych sześci?
Czy Anieli?Dąb szeleści?
Nie,to orły lotem zmęczone
siadły spocząc tuż nad starcem.

- A każ wy orły lecicie?
- Hen,na Północ, starcze, lecim
by tam powić nasze dzieci,
które wiosną się narodzą.

- A weżmijcież mnie ze sobą
Białe orły!Niech się zgodzą!
bo z tęsknoty tu umieram...

Ale orły zaszumialy, zagwarzyły coś
w swym języku ptasim i sfrunęły w błękit.
Dąb rozszumiał się symfonią
żółtych liści....ninie ucichł.

Serce starca znów zabiło raz ostatni,
wyfrunęło z piersi za białymi orły
i wzleciało - hen! nad góry, poprzez morza,
nad te pola złotem lśniące,
białą gryką, łąk tysiącem,
gdzie bursztynu świeżob świeci,
dzięcielina się rumieni...
I leci, leci
tam, gdzie wstęga miedz zielona,
gdzie gawędzą z sobą grusze...

Woła dusza:MUSZĘ,MUSZE!
Lecz zmęczone serce - kona.