Spóźnione refleksy
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00
Coś jakby przeszklone wnętrze akwaparku
Z widocznymi pęknięciami w miejscach łączeń.
Ale nie na pewno. Więc popraw mnie, jeśli się mylę.
I daj na luz! Czas podstępem spycha nas
Z podestu i precyzyjnie usuwa z powierzchni
Wszelkie zbędne naleciałości. W końcu
Ile można znieść w tych dostatecznie
Komfortowych warunkach? Dzień? Dwa?
Rok? Całe życie? Jak zejść z linii ciosów,
Kiedy ktoś obok pyta: Gdzie jest moje cygaro?
No, kto mi powie, gdzie jest moje cygaro?
I co ty na to? Zima cofa się spod okien.
Rośnie dreszczyk emocji. Nadwątlone konstrukcje
Wymagają trwalszych umocnień jak nasze ciała
Po druzgocącym i wyczerpującym ciągu. Puszczą,
Czy nie puszczą? Poniekąd, tak się składa,
Że nie robi to na nas większego wrażenia.
Ciągle te same oklepane triki. Żadnych
Zaskoków. A mogło być chociaż przez moment
Radośnie i na temat: zupełnie nieprzewidywalnie.
Przypomnij sobie tamten spontaniczny wypad
Na barkę? Sekwana mętnie migotała w blasku
Przybrzeżnych oświetleń. Dziewczyny
Zawzięcie owijały się dookoła mikrofonów,
A my daliśmy się ponieść stroboskopowym
Rytmom. Teraz częściej ponoszą nas nerwy,
Zwłaszcza kiedy czyjeś wredne odruchy
Nastawione są na tani poklask. Ale co to
Ma wspólnego z moim cygarem? akcentuje
Ten z boku, całkowicie odizolowany od reszty.
Tego nie wie nikt. Po prostu. Czasem warto
Ustąpić, pójść na kompromis. Więc może
Park Południowy? Albo Ostrów? Że nie wspomnę
O kinie. Dzisiaj jestem w miarę znośny,
Znośny jak sporcjowany w puszce ananas,
I otwarty na ewentualne propozycje. Nawet
Nie próbuj protestować. Jednak to, co istotne,
Zaskoczy nas znienacka jak chmara kolędników,
W najmniej spodziewanym momencie. O północy?