Białe zaklęcia (pierwsze nie musi być ostatnim)
Dodane przez el-rosa dnia 28.11.2007 17:15
Wróci, słowa czekają, ma klucz.
Klatka schodowa oczodołami sięga ulicy,
samochody tam i tu. Letni wieczór rozgadany
odgłosami z huśtawek, trzepaków, ławek,
w mieszkaniach za duszno. Czekam.
Podpłynęła korweta oblepiona bielą
z bezmyślną lalką w tiulach. Podążam
w weselnym orszaku. W katedrze
ponad głowami młodych zabłąkane jaskółki
nierytmicznie przekrzykują przysięgę.
Nie mnie zdobi suknia, nie mój czas.
Słowo odbiło się, poróżniło, wybiegłam,
poślizgnęłam się na lodowej górze.
Pod warstwą śnieżnobiałego puchu
było tak przekonująco.