Machabea
Dodane przez mauricjo dnia 28.11.2007 12:36
Ta kobieta która biegnie wzdłuż ulicy
W białym płaszczyku i bucikach rudych
Ma być czym¶ więcej niż wilgoci±
Któr± można poczuć między palcami
Jak ziarno kolendry (prawda?)
Ta kobieta ma być kim¶ więcej niż ja
Kim¶ więcej niż my oboje, my oboje
Mamy być kim¶ więcej niż każde z nas
Powstańcy odzyskali ¶wi±tynię nie mog±
Znów jej bezcze¶cić, chociaż usta chciwe s±
Podpłomyków i chlebów z najczystszej m±ki
A oczy łakn± ¶więtego oleju, stopy same
Wtargn±ć pragn± w kodesz kodeszim
Ta kobieta, która biegnie wzdłuż ulicy
W białym płaszczyku i bucikach rudych...
Czy czuje zimno, czy ogień spojrzenia?
-Nie, nie ogl±daj się, żaden tam Orfeusz
Oto jestem. Powstaniec z martwych.
Całuj powoli. Pomóż mi zmartwychwstać.
Nie, nie mi. Nam. Tylko to ma sens, rodzić
Się i umierać, kła¶ć do grobu pustego łóżka
I zmartwychwstawać gdy otwierasz drzwi
Kobieto, która idziesz wzdłuż ulicy
W białym płaszczyku i bucikach rudych
Zabieraj± mi Ciebie załzawione szyby
Autobusu, sprężyny zegarów, mury domów
Przebiję się. Widzę ¶wiatło. Nie zapytam sk±d.
Powinienem wiedzieć. Błogosławieni, którzy
Wiedz± i nie musz± liczyć. Tylko oni naprawdę
Istniej±. Należymy do nich. Daj rękę, chodĽ.
(26 listopada 2007)