w miasteczku wszyscy poszli spać
Dodane przez sykomora dnia 26.11.2007 01:08
Babcia Helena z księdzem wikarym pod kołdrą
w duże róże opowiadają sobie grzeszne historie,
jakby to nie był pierwszy piątek miesiąca, ale
czerwcowy wieczór pełen truskawek podawanych
z szampanem, a stara panna z Trzeciego Maja, ta,
która uczy przedsiębiorczości, przebiera palcami
w gęstej czuprynie właściciela stoiska z chińska tandetą.
Wolontariuszka z hospicjum rodzi zdrowe dziecko,
oddycha głośno, żeby wszyscy wokół mogli dmuchać
w różowe baloniki. Żona i matka, z pierwszego piętra
nad gabinetem dentystycznym, zastanawia się, co teraz
zrobić z kuchennym nożem. Grzeczna dziewczynka
podgląda przez szybę ptasie głowy rodziców- nie wyjdzie
z pokoju, zanim się nie przebiorą za ludzi.
Ruda studentka stoi na brzegu, macha ręką, potem całuje
w mokry kark, chociaż od roku na wykładach siada trzy
rzędy dalej, żeby przypadkiem nie poczuć się głupio, gdy
będzie tłumaczył, dlaczego nie. W dużym pokoju ojciec,
tak jak go pochowali, w brązowym garniturze, nie pyta
o samochód i chwali pomysł przestawienia mebli.
W ostatniej kwadrze, kiedy już nikt nie czuwa
nad miasteczkiem, sny zbierają się na rynku, żeby
przed brzaskiem stanąć na drewnianym podeście
ufundowanym z okazji pięćsetlecia i ukłonić się
jakby miały jakieś znaczenie.