Basame mucho (Menton wieczorową porą)
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00
Był tutaj Cocteau, może nawet książę Albert
I Louis de Funes, jednak o tym fakcie
Nie wspominają żadne miejscowe periodyki.
O nas też nie wspominają. Od tygodnia
Bezskutecznie próbujemy zwrócić na siebie
Uwagę. I nic. Cocteau ma przynajmniej
Zdecydowaną przewagę nad resztą.
Wystarczy spojrzeć na jego popiersie
I psie odchody na elegancko przystrzyżonym
Trawniku, lub też posłuchać zgromadzonych
Na cyplu kongistów. Zresztą, zapytajcie Wernera,
Żeby nie było żadnych nieścisłości.
A potem zwróćcie uwagę na jego palce,
Jak zwinnie kręcą jointa. Cocteau byłby
Zapewne wzruszony tym wirtuozerskim popisem,
Lecz na razie jego twarz jest nieskazitelnie
Czysta: żadnego zainteresowania naszą propozycją.
Tak, tak, koledzy, potrafimy na zawołanie
Wystukać dowolnie wybrane rytmy i czekać,
Aż wprowadzony w obieg whiskey trafi w nasze dłonie.
Wcześniej jednak ktoś nas przyłapie na jumie,
Deportuje do kraju, narazi na straty,
A ja chciałbym, chociaż przez chwilę,
Być jak Jaworski albo Foks, ale po tym
Jak babka Andrzejewskiego powiedziała, że jestem
Franca, to nie wiem, czy to jeszcze możliwe,
Więc chwytam kurczowo whiskey, a ten z boku
Mówi: Wolnego stary, wyglądasz mi na takiego,
Co to jeszcze nigdy nie dymał wagonem
Drugiej klasy na Fort Legnica w Legnicy.
Może i wyglądam, ale co robić, kiedy zamiast
Na Fort Legnica w Legnicy dymam wagonem
Restauracyjnym na Fort Jazowa w Jazowej,
Gdzie spotykam Patisona, który przynajmniej
Potrafi zagrać na grzebieniu melodię
Z filmu Moskwa nie wierzy łzom.
I jakby nie było, wciąż myślę o tym,
Co powiedziała babka Andrzejewskiego:
Każdy ma takie imię, na jakie zasłużył.