SZEOL. REGENBOGENFABRIK
Dodane przez Radek herbu Pietrucha dnia 31.10.2007 16:44
to nie jest wyjście ani droga, to wściekły wij, złośliwe
smoczysko żłobi trop w mule pochmurnej kotliny.
o zmierzchu gęste są obrazy i osady drętwieją
w powietrzu. idźcie i rozwłóczcie wszystkie szmaty
świata
- mówi płaskie jak srebrnik słońce. już knuje
jak nas wydać, wbić z powrotem w pod trzcinę.
dojrzewa wolibórz za garbem i góra napełnia się
mgłą jak wytwórnia widm rzeczy widzialnych
i niejadalnych. oto jest spełnienie, chociaż szare
jest wrzeciono niziny i ślęża wystaje z niej jak płetwa
rekina. od obietnicy kobietom otwierały się brzuchy
i wirowały głowy mężczyzn; pod ziemią przyjazną
każdemu wypuszcza kły ku przełęczy czerwona ruta.
sowa bez oka widzi szczere korzenie pełznące w górę
serca. kruszeją czółenka ciał w otchłani i rozmieniają
na drobne kolory.