Ze składanego tomiku Dopóki kiniarze
Dodane przez Grain dnia 19.06.2024 22:24
Obraz pożądania

Nie da się złożyć słów w kostkę. Tych z wierzchu
nie starcza już od drugiego przykazania.
Im dalej w celulozę, tym większe przerysowanie.
Przebierała się w zjawiska.

Wychylałeś się za nim przez okno pociągu
niewiele szybszego od międzymiastowej,
zamawianej z przewlekłą chorobą dookoła.
Struny gitar miały wrodzoną cukrzycę.

Kobiety nie oswoiły przewlekłe konkluzje
ani likwidacja branży ułomnych kursyw.
Kiedy ma nawroty czasu, rzuca się pod ciemne
okulary Audrey Hepburn, manipulować oczami.



Conan Barbarzyńca

Chrom jeden wie.
Tyle wydrapywał z głowy ojciec, nie znajdując odpowiedzi
dobieranej jak pochwa do miecza. Wykręcał się lepszą,
zmartwioną twarzą. Aż w mrok, ze mną za wezgłowiem,
z pępkiem świata na podkładkę.



Mały Wielki Człowiek

Promyku, wziąłem twoje siostry, jak chciałaś
i każdą chętną za żonę po rzeziach.

Kłamstwo w Fordzie Mustangu dojeżdża Środek Ziemi,
prawdziwych ludzi zamienili w objazd pamiątek.

Zbieram ze starcami niedopałki Tańca Słońca. Wracam
do twoich oczu z wioski nad Little Bighorn River.



S.O.S na Pacyfiku

Chicha. Kompostownik to relikt nieporozumienia.
Z każdym wierszem nieprzydatnym do spożycia jesteś
jak kacyk w obowiązku metafizycznym z każdą owdowiałą
od krótkich snów w propozycjach miłości.

Na kolbie szamana brak odwłoków imienniczek Maryni
i bliższych ideowo kurew, które też się nacięły.
Wyraźne są od pomniejszanych głów.
Jego przyszłość jest niepewna.

Tego nie przeczyta Krystyna Czubówna.



Stalowe magnolie

Nie wybiera się czasu za nogami w łóżku.
Ta trzecia obdzwania dłużników z miasta,
nie ma wolnych minut.

Jej przez port wlało się więcej, niż pomyślała.
Dokarmiana przez okno macha chustką na głowie,
odpowiada do dryblującego powietrze piłkarza.

Okruch do słowa, uzbierał się facet.
Co dzień przepuszcza z nią kilka tramwajów.
Złapią pierwsze, ostre odrosty rudych włosów.